żałoba po mężu forum

Żałoba po mężu — elastycznie rozciągliwa rozpacz. Mąż czy też żona to osoby najbliższe naszemu sercu. Rodziny się nie wybiera. Człowieka, któremu przyrzekamy miłość w zdrowiu i chorobie owszem. Kłótnie czy też niewłaściwe zachowania partnera sprawiają, że zaczynamy wątpić w sens relacji. Szacunek czy też brak W swoich poszukiwaniach natknąłem się na ciekawą historię. Otóż jeden z moich przodków, rolnik z okolic Kraszewic w styczniu 1811 roku pochował swoją żonę. Tymczasem w kilka dni po pogrzebie w kościele parafialnym mają miejsce zapowiedzi z jego udziałem. Kolejny ślub jest zawierany w niespełna 1 miesiąc od śmierci pierwszej zony. Obserwująca ją na Instagramie fanka zamiast tego kpiąco rzuciła: "Nadal żałoba po mężu". Smaszcz znów uderza w Kurzajewskiego. Przypomniała jego przewiny. Tłumaczenia w kontekście hasła "żałobą po swojej" z polskiego na angielski od Reverso Context: Została również zaproszona na jego ślub w Paryżu, ale odmówiła przybycia zasłaniając się roczną żałobą po swojej przybranej matce Marii Węgierskiej oraz dlatego, że przyjęła zaproszenie do przewodniczenia w konferencji pokojowej pomiędzy Francją a Hiszpanią. Gość gość. Goście. Napisano Lipiec 15, 2018. Ludzie różnie reagują na cierpienie, jedni zamykają się w sobie, inni piją samotnie, inni imprezuja do upadłego by zabić ból, jedni Danke Das Ich Dich Kennenlernen Durfte. Hania co rano chodziła na grób męża - rozmawiała z nim i płakała. Bożena przez rok po śmierci córeczki spała z jej kurtką. Adam po śmierci żony pracował od rana do nocy, aż rozbolał go kręgosłup - lekarz stwierdził depresję. Śmierć dziecka, współmałżonka, bliskiej osoby jest najtrudniejszym i najbardziej stresującym doświadczeniem. Świat wywraca się do góry nogami, wszystko traci sens. - Myślałam, że zwariuję. Płakałam, krzyczałam, klęłam… Szłam do kościoła i nie mogłam się modlić. Kiedyś w kościele siedziałam za pochyloną staruszką - pomyślałam, że chciałabym być taka stara i już niedługo umrzeć - mówi Bożena. Tata utknął w niebie Przez pierwsze tygodnie po śmierci męża Agnieszka Zabłocka z Piaseczna codziennie nasłuchiwała domofonu. Wydawało jej się, że to tylko koszmar, z którego zaraz się obudzi i mąż - jak co dzień - wróci z pracy. Starsze dzieci pytały, dlaczego z przedpokoju zniknęły buty taty, bo jeśli będzie chciał wrócić… Najmłodsze nie rozumiało, dlaczego "tata utknął w niebie". Przez trzy miesiące liczyła na cud zmartwychwstania. Wstawała rano zmęczona, jak po najcięższym dniu pracy. Zmuszała się do mycia, jedzenia, wyjścia na zakupy… Jedyne, co ją interesowało, to książki: o niebie, czyśćcu, piekle, śmierci… Starała się dowiedzieć, co mąż czuł, kiedy umierał, jak może wyglądać jego dalsze życie. Potem czuła już tylko żal i złość: do niego, że ją zostawił samą z dziećmi, do losu, do Boga, do innych, że są szczęśliwi. Czuła się bezradna w najdrobniejszych sprawach. Wróciła do pracy, ale to nic nie zmieniło. Ciągle była zmęczona, słaba, co tydzień łapała inną chorobę. Chodziła na zwolnienia i czuła się jeszcze gorzej, bo bała się o pracę, o przyszłość swoją i dzieci. Szukała pomocy u różnych specjalistów, ale po serii badań każdy mówił jej to samo: przyczyna tkwi głowie. Poszła więc do psychiatry, a stamtąd do psychologa. Przez kolejne trzy lata układała swój świat od nowa, już bez męża. Uczyła się sama spędzać święta, znalazła "złotą rączkę" do napraw cieknących kranów, ustaliła nowy rytm dnia… - Teraz już potrafię się śmiać, wyjeżdżać z przyjaciółmi za miasto i oglądać albumy ze zdjęciami, nie płacząc - mówi Agnieszka. - Żałobę mam za sobą, chociaż trudniejsze dni jeszcze się zdarzają. Trzeba przeżyć Żal, gniew, rozpacz, złość, lęk… - w żałobie nie ma złych czy niedojrzałych uczuć. Nawet, jeśli na wszystko patrzy się przez pryzmat wiary. - Kiedy wróciliśmy z mężem do pustego domu, pomyśleliśmy o jednym: skoczyć z okna i jak najszybciej znów być z Kasią. A przecież jesteśmy ludźmi mocno wierzącymi - mówi Bożena. - Na pogrzebie zemdlałam i usłyszałam potem, że katolik nie może histeryzować i poddawać się rozpaczy; że żałobę musi przeżywać dojrzale, przyjąć jako wolę Bożą i współcierpieć z Chrystusem. A we mnie wszystko wyło. Żałoby nie da się ominąć, skrócić, zabić pracą, znieczulić lekami. Trzeba ją przeżyć od początku do końca. Bardzo boleśnie, ale innej drogi nie ma. Najpierw jest szok, zaprzeczenie, poczucie winy. Obsesyjnie myśli się o tym, co zmarły czuł w chwili śmierci, jaka była jego ostatnia myśl, jak bardzo cierpiał… Dosłownie przeżywa się jego ból. Potem pojawia się sprzeciw i żal, a czasami złość. Smutek miesza się z lękiem, nawet atakami paniki. Trudno zmobilizować się do czegokolwiek. Stąd już bardzo blisko do depresji. Po kilkunastu miesiącach, czasami po kilku latach, przychodzi pogodzenie ze stratą, z innymi bliskimi, z nową sytuacją. Po długiej przerwie powraca się do życia. - Nawet, jeśli mąż umierał na raka, żona czuje się winna: że niedostatecznie szybko zauważyła, że od razu mogła iść do innego specjalisty. Poczucie winy jest tym większe, im bardziej dramatyczne są okoliczności śmierci. A przecież nie jesteśmy Panem Bogiem i mamy ograniczony wpływ na drugiego człowieka, nie wszystko możemy przewidzieć - mówi dr Wanda Badura-Madej, psycholog z krakowskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej, która pomaga osobom w szczególnie traumatycznej żałobie. Wygadać żal Przez prawie dwa lata, gdy mąż gasł na raka płuc, Hanna Raszyńska z Warszawy miała nadzieję, że choroba się cofnie. Potrząsała niebem i ziemią: zamawiała Msze, wyszukiwała specjalistów, cudowne terapie, rzekomo nowe leki… W śmierć męża uwierzyła dopiero, kiedy usłyszała to od pielęgniarki. - Pomogło mi hospicjum księży marianów, które wcześniej opiekowało się mężem. Pracują tam panie psycholog Ania i Magda - mogłam zadzwonić do nich o każdej porze, spotkać się, wygadać… Czasami tylko siedziałam i nic nie musiałam mówić. Młodsza córka, która bardzo była związana z ojcem i po jego śmierci zamknęła się w sobie, także była pod opieką psychologa. - Po śmierci męża do drzwi zadzwonił ks. Andrzej Dziedziul z hospicjum marianów, chociaż mąż był pod opieką hospicyjną tylko dziesięć dni. Ksiądz przyniósł zabawki dla dzieci, spytał, w czym może pomóc, czego potrzebuję - mówi 30-letnia Kinga z Warszawy. Kiedy trzy lata temu mąż umarł na raka trzustki, Wiktoria miała roczek, Eryk trzy latka, a Oskar osiem. Została sama z dziećmi, nie pracowała, nie miała za co żyć. - Normalnie ludzie unikają tematu śmierci. W grupie przy hospicjum są osoby takie jak ja, które mnie rozumiały i wysłuchiwały. Wszystkie przeżywałyśmy to samo, mogłam się wygadać. Pomagamy sobie, kiedy trzeba zająć się dzieckiem, poszukać lekarza, naprawić domofon... Mamy wspólne wakacyjne wyjazdy z dziećmi. Cały czas są z nami psycholodzy, to ważne także dla dzieci. Mój starszy syn, który mocno przeżył śmierć ojca, właśnie dzięki takim wyjazdom, rozmowom z innymi dziećmi w podobnej sytuacji, powoli pogodził się ze stratą. Ludzie z hospicjum pomogli mi też znaleźć pracę. Teraz już mocniej stoję na nogach, na nowo układam życie - dodaje Kinga. - Grupa wsparcia rozumie i akceptuje różne emocje, bo sama je przeżywa. A żałobę trzeba wypowiedzieć, nazwać, wypłakać… To ma działanie terapeutyczne, pozwala przeżyć żałobę do końca, z wszystkimi jej fazami - podkreśla psycholog Beata Stachowska, koordynator merytoryczny kampanii "Hospicjum to też życie", która w tym roku jest poświęcona osobom w żałobie. Co mogą bliscy? "Spoko, nie martw się", "jesteś jeszcze młoda, urodzisz piątkę dzieci", "przecież pił, teraz masz spokój", "ułożysz sobie życie", "nie płacz już"- to najgorsze, co można usłyszeć w żałobie. Nie da się pocieszyć ani jakoś racjonalnie wytłumaczyć śmierci, nadać jej sens. Co więc mogą bliscy? - Pozwolić płakać, krzyczeć, milczeć, kląć… Człowiek w żałobie ma do tego prawo - podkreśla dr Witold Simon, psychiatra i psychoterapeuta w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. - To jest profilaktyka żałoby patologicznej, czyli takiej, która się nie rozpoczyna, bo bliscy właśnie mówią "weź się w garść", bo ucieka się w pracę, albo takiej, która została przerwana na etapie złości, depresji… - Bliscy mogą sprawić, że osoba opłakująca czuje się bezpiecznie - mówi dr Badura-Madej. - Często nie mogą już po raz kolejny wysłuchiwać opowieści o śmierci, żalu, budzi się niezrozumienie… Pytają: po co rozdrapywać rany? Dlatego warto skorzystać z pomocy profesjonalisty, który wie, że opowiadając, opłakujący oswaja się z realnością śmierci. Na chwilę zrobiło się ciepło, więc Kamila Łapicka odsłoniła ciało. Lekki sweterek, spory dekolt, przewiewne spodnie. Rozpuszczone włosy... Wyglądała jak wiele kobiet w jej wieku, tyle że wiele młodych kobiet jej smutnych przeżyć nie doświadczyło. Bo przecież zaledwie 10 miesięcy temu nagle została wdową. Pogrążona w rozpaczy Kamila, nieutulona w smutku, przywdziała czarny strój. Żałobę chciała nosić tylko przez pół roku W zeszłym roku w jednym z wywiadów Kamila przyznała, że będzie nosić żałobę przez pół roku. - Jak uczy tradycja, obyczaj - dodała. Niestety, za krótko. Ks. Janusz Koplewski (57 l.), przyjaciel i spowiednik gwiazd, wie, że powinno to trwać o wiele dłużej. - Tradycja mówi, że żałoba po śmierci małżonka po pogrzebie trwa rok. Kobiety ubierają się na czarno, mężczyźni noszą czarną opaskę na rękawie lub wstążkę na klapie marynarki - tłumaczy "Super Expressowi" duchowny. Podobnie mówią zasady savoir-vivre'u. Zdaniem dr. Stanisława Krajskiego, pisarza, filozofa, wykładowcy akademickiego i specjalisty w dziedzinie dobrego zachowania i savoir-vivre'u, żałoba powinna trwać przez rok i sześć tygodni. A ks. Koplewski dodaje: - To piękna tradycja, bo zobowiązuje do przemyśleń, pamięci, modlitwy, do odpowiedniego zachowania. Kiedy umiera bliska osoba, wszelka ochota na rozrywki automatycznie nam przechodzi. Dość instynktownie sięgamy po stonowane kolory i unikamy miejsc, które nie przystają do naszego samopoczucia. Często jednak mamy wątpliwość jak dokładnie powinniśmy się zachować w tym okresie i jak długo żałoba powinna trwać. Warto to wiedzieć, bo w tej delikatnej materii można łatwo urazić czyjeś uczucia. Znaj zasady Jak łatwo się domyślić, kodeksy savoir-vivre’u dokładnie określają właściwe zachowanie w obliczu zgonu bliskiej osoby oraz podczas okresu żałoby. Powinniśmy znać te zasady, żeby móc odpowiednio postąpić gdy ta sytuacja nas spotka. Jednak, jak się okaże, niektóre z tych reguł mogą być dzisiaj dość niechętnie przyjmowane. Etykieta rzecz jasna ciągle ewoluuje i nie zawsze trzeba ściśle przestrzegać zasad rodem z międzywojnia. Niemniej jeśli gentleman zamierza złamać jakąś utartą zasadę, musi koniecznie ją znać, żeby dobrze obliczyć konsekwencje i zawczasu przygotować się do zaradzenia ewentualnym problemom. W każdym towarzystwie może się bowiem znaleźć ktoś kto przyłoży do niego starą miarę. Jest to temat złożony i delikatny. Postanowiłem go więc odpowiednio omówić. Dlatego rozpocznę od klasycznych zasad dobrych manier. Są one stosowane również dzisiaj. Zauważycie jednak, że nieco odbiegają od naszych współczesnych oczekiwań i reakcji na śmierć bliskiej osoby. Dlatego w dalszej części wpisu postaram się o krytyczne podejście do tych zasad i wyszukanie złotego środka. > Rok i sześć tygodni Zacznijmy od kwestii bardzo technicznej. Ile zwyczajowo powinna trwać żałoba? Oczywiście zależy to od stopnia pokrewieństwa. Według tradycji staropolskiej po rodzicach i małżonkach należy żałobę nosić przez rok i sześć tygodni (wdowa po mężu może nawet dwa lata). Szukałem informacji na temat tych sześciu tygodni, ale jasnego wyjaśnienia tego terminu nie znalazłem. Wydaje się, że chodzi o to, żeby nie zdejmować żałoby zaraz po upływie roku, tylko jeszcze odrobinę z tym poczekać i okazać cierpliwość. Po dziadkach żałoba trwała sześć miesięcy, a po dalszych krewnych trzy. Co ciekawe nie precyzuje się długości żałoby po dzieciach. W brytyjskiej tradycji obowiązuje tutaj określenie „as long as they feel so disposed”, czyli według własnego poczucia żalu. W Polsce było podobnie. Brak jasnej zasady dotyczącej dzieci nie wynika z braku zainteresowania nimi, a wręcz przeciwnie, z niemożności objęcia tej straty w jakiekolwiek ramy. Na marginesie dopowiem, że w kulturze francuskiej żałoba po najbliższych trwała nawet dłużej. W pewnym okresie funkcjonowała zasada trzech lat, ale żałobę się stopniowało. W pierwszym roku obowiązywał kolor czarny, w drugim popielaty, a w trzecim lila. Niemniej już w międzywojennej Polsce uznawano takie podejście za objaw snobizmu i pozy. Warto dodać, że współcześni eksperci od savoir-vivre’u zalecają nosić po rodzicach pełną żałobę „zaledwie” sześć miesięcy, a tak zwaną „półżałobę” (kolory szarości) przez kolejne pół roku. W Polsce przyjęte jest też, że nawet po dalszych osobach nosimy oznaki żałoby choćby w przez kilka dni. > Zachowanie żałobnika W okresie żałoby nie przystoi bawić się, brać udziału w rozrywkowych wydarzeniach, tańczyć, bywać w głośnych miejscach, żartować sobie itd. Dopuszczalne jest jedynie zdjęcie żałoby na jeden dzień, jeśli jest się zobowiązanym do wzięcia udziału w przyjęciu weselnym. Zgodnie z przesądem, czarny kolor wśród weselników może przynieść pecha młodej parze. Jednak nawet zdjęcie tych zewnętrznych oznak żałoby nie oznacza, że można już radośnie tańczyć i bawić się. Strój żałobnika – „mundur smutku” Najbardziej wyraźnym elementem noszenia żałoby jest rzecz jasna kolor czarny. Zwłaszcza pełna żałoba tradycyjnie wymaga w pełni czarnego stroju, czyli tak zwanego „munduru smutku”. Ma to swoje bardzo jasne uzasadnienie, a nawet dwa. Pierwsze przyjdzie nam do głowy, że ten kolor dobrze odzwierciedla nastrój osoby go noszącej. I tu racja, ale inny powód jest ważniejszy. Każdy tradycyjny strój to wyraźny komunikat. Rezerwacja czerni dla żałoby pozwalała zawsze bez trudu odróżnić osobę w żałobie spośród innych. To z kolei ułatwiało uniknięcie gafy zaproszenia takiej osoby na tańce lub żartowania sobie w jej towarzystwie. Po prostu, czarny strój zobowiązywał również postronnych do odpowiedniego zachowania. To właśnie z tego powodu czarny garnitur nie jest po prostu dobrym męskim ubraniem. W wersji wieczorowej nadaje się na formalne okazje, a w wersji stonowanej właśnie na pogrzeby i żałobę. Stonowana wersja polega na tym, że wszelkie jaskrawe i błyszczące elementy zostają zastąpione ciemnymi i matowymi. Zalecano więc rezygnację z lakierek na rzecz czarnych, zamszowych butów: „Nawet obuwie lakierowane zastępuje się giemzowem lub reniferowem.”. Również muszka, krawat i poszetka nie powinny być wykonane z błyszczącego jedwabiu. Powinno się tutaj zadbać też by takie dodatki jak zegarek, spinki do mankietów, do krawata czy klamra paska od spodni nie raziły. Jedynie koszula pozostaje elegancko biała, gdyż czerń, w przypadku koszuli, do eleganckich i stonowanych nie należy. Nie powinno się też używać perfum. Niestety sprawienie sobie odpowiedniego żałobnego stroju (i to na całe miesiące!) dla mężczyzny nie było nigdy zadaniem prostym, ani tanim. W bogatych elitach odejście od czerni traktowano z niesmakiem, jednak trudno się spodziewać, że każdego będzie stać na zmianę garderoby. W przypadku mężczyzn przyjęło się więc noszenie czarnej, matowej opaski na ramię. Reszta stroju powinna być możliwie ciemna i stonowana. Zwyczaj noszenia takiej opaski wziął się od osób wojskowych, które były zobowiązane nosić mundur. Oficerowie nie mogli przecież zamienić go na czarną, żałobną wersję. Czarna wstążka symbolizowała ich nastrój. Z czasem przeszło to również do zwyczajów cywilów. Co ciekawe Mieczysław Rościszewski uznaje powyższą wersję za najodpowiedniejszą: „U mężczyzn jedyną oznaką żałoby jest czarna krepa na kapeluszu; wypustek białych u klasy surduta dziś się nie nosi. Czarny sznurek do zegarka i cały rok czarne rękawiczki, koszula zupełnie biała, kolorowych się nie używa.”. Ścisłe trzymanie się powyższych zasad obowiązywało zawsze w pierwszym okresie żałoby. Im bliżej końca, tym bardziej dopuszczano zakładanie ubrań jaśniejszych. Do samego końca należało się jednak trzymać zasady komponowania stonowanego stroju. > Dzisiejsze czasy a żałoba Jak widzicie zasad jest bardzo dużo i wyraźnie oddziałują one na życie codzienne osoby pogrążonej w żałobie. Podejrzewam, że podczas czytania tych reguł większości z Was przewinęło się przez myśl pytanie „dla kogo jest ta żałoba? Dla osoby, która kogoś straciła czy dla otoczenia?”. I tutaj trafiamy na prawdziwy dylemat naszych czasów. Mam wrażenie, że nasze społeczeństwo zmieniło się w kierunku wewnętrznego przeżywania i chowania tego typu uczuć przed obcymi. Wielu sobie pomyśli „co obchodzi moich kolegów z pracy, że kogoś straciłem?”, „nie chcę by mój żal był oceniany na podstawie tego jak się ubieram i żeby ktoś mi liczył miesiące żałoby!”. Tutaj w dużej mierze muszę się zgodzić. Nie żyjemy już w społeczeństwie, w którym ludzie powinni sobie zaglądać do tak prywatnych spraw i oceniać innych. Dobrze wiemy, że można cierpieć z powodu straty bliskiego, a jednak założyć na siebie coś kolorowego albo udać się z kolegami do pubu „żeby zapomnieć i się oderwać”. Każdy też cierpi inaczej i nie da się tego sformalizować na zasadzie związku między długością żałoby a stopniem pokrewieństwa. Jestem daleki od oceniania ludzi po takich aspektach ich zachowania, ale warto mieć na uwadze, że przez wieki wyżej wymienione zasady obowiązywały. Jeśli je złamiemy możemy sobie wyrobić złą opinię. Jednak gorsze będzie złamanie tych zasad w stosunku do osoby, która była bliska zmarłemu. Przychodząc na pogrzeb nieodpowiednio ubranym, żartując sobie w towarzystwie osoby pogrążonej w żałobie albo próbując zbagatelizować jej smutek można ją bardzo zranić. Czegoś takiego gentleman nie może się dopuścić. Mimo wszystko warto Myślę, że w dzisiejszych czasach klasyczne przeżywanie żałoby może się okazać dla nas bardzo wartościowe. Na co dzień gnamy przez życie. Oczekujemy szybkich efektów i nie oglądamy się na „drobnostki”. Śmierć bliskiej osoby powinna być dla nas otrzeźwieniem i bodźcem do tego by zwolnić, choć na chwilę przystanąć i zastanowić się nad sobą i swoim życiem. Niestety coraz rzadziej znajdujemy powód do takich refleksji i jedynie biegniemy przed siebie nie myśląc o sensie naszych działań. Żałoby nikomu nie życzę, ale refleksji jak najwięcej. Nie przegap żadnego wpisu! Zapisz się na newsletter. Źródła: Well, Dobre wychowanie na codzień, Poznań Maria z Colonna Walewskich Wielopolska, Obyczaje towarzyskie, Lwów 1938. Mieczysław Rościszewski, Zwyczaje towarzyskie. Podręcznik praktyczny dla pań i panów, Warszawa 1928. Gość Laurka23 Gość izulek11 Gość izulek11 Gość teżwdowa Gość maksimaaaaa Gość ja bym nie nosila czerni...... Gość fjutek Gość jaszczurka salamandra Gość nniekoniecznie Gość nniekoniecznie Gość Magicca Gość jaszczurka salamandra Gość nniekoniecznie Gość gdzie wy macie rozum Gość w moim miescie tez sie nie Gość gdzie wy macie rozum Gość nniekoniecznie Gość gitarra Gość gdzie wy macie rozum Gość nniekoniecznie Gość gdzie wy macie rozum Gość nniekoniecznie Gość gdzie wy macie rozum Gość nniekoniecznie Gość jaszczurka salamandra Gość gdzie wy macie rozum Strata bliskiej osoby to zjawisko bardzo powszechne i trudne ze względu na aspekty emocjonalne i psychologiczne. Szczególną sytuacją jest śmierć męża, zwłaszcza gdy dotyka młode po mężu to złożony proces, który uważany jest za jeden z najpoważniejszych kryzysów życiowych. Jakie są etapy żałoby i jak sobie poradzić ze stratą? Śmierć bliskiej osoby jako kryzys życiowy Żałoba to trwający w czasie kryzys, który wiąże się z odczuwanymi dolegliwościami somatycznymi, emocjonalnymi i psychologicznymi. Zwykle możemy wyróżnić dwa główne rodzaje żałoby: · żałoba typowa, normalna, która trwa w czasie, jest procesem bolesnym i naturalnym i wiąże się z osłabieniem apetytu, problemami ze snem, myślami o zmarłej osobie oraz ze smutkiem i żalem;· żałoba atypowa, która związana jest z zahamowaniem uczuć i znaczną intensyfikacją czasu trwania; może pojawić się tutaj lękowe unikanie wszystkich miejsc związanych ze zmarłym, natrętne sny oraz mumifikacja, czyli starania, aby nie zmienił się tryb życia sprzed śmierci osoby bliskiej. Duże znaczenie ma także sposób śmierci bliskiej osoby, a zwłaszcza męża. Wydaje nam się, że z tą osobą mieliśmy spędzić całe życie i wspólnie odejść. Oczywiście nie każdą kobietę dotyka utrata małżonka, jednak takie zdarzenie jest bardzo bolesne, zwłaszcza w przypadku młodych małżeństw. Wedle klasyfikacji DSM-V żałoba uznawana jest za reakcję adaptacyjną po utracie bliskiej osoby, mimo że w poprzednich wersjach klasyfikacji żałoba była definiowana jako zaburzenie psychiczne. Zdaniem psychologów proces żałoby powinien trwać maksymalnie 12 miesięcy, chociaż pewne objawy mogą pozostać na całe życie. Reakcja na utratę Pierwszym etapem po stracie bliskiej osoby jest zaprzeczenie i izolacja. Człowiek czuje, że to nie jest prawda, tylko sen albo pomyłka. Pojawia się szok, niedowierzanie i dezorientacja w świecie rzeczywistym. Po pewnym czasie nadchodzi drugi etap, czyli złość, która może być skierowana ku konkretnej osobie (na przykład sprawcy wypadku), ogółowi społeczeństwa czy samemu siebie. Kolejnym etapem jest ogromny smutek, żal, a nawet depresja. To właśnie moment na opłakiwanie i świadome odczucie straty. Dopiero po przepracowaniu traumy i po pewnym czasie osoba, która straciła kogoś bliskiego, jest w stanie zaakceptować tę sytuację. Następnie możliwe jest rozwiązanie problemu związanego z utratą, zrozumienie go i pogodzenie się ze zdarzeniem. Każda kultura określa sposób przeżywania straty i proces żałoby w sensie formalnym, społecznym i emocjonalnym. Ken Doka wprowadził pojęcie „żałoby pozbawionej praw”, która dotyka pary homoseksualne, byłych małżonków, rodziców dzieci nienarodzonych i osób z trudnościami psychicznymi. Zdaniem Doki tego typu żałoba nie jest akceptowana przez większą część społeczeństwa. Żałoba pozbawiona praw może pojawić się także u tych małżeństw, które od dawna ze sobą nie mieszkały albo rozstały się z powodu zdrady. W takim wypadku ze strony społeczeństwa zwykle nie można liczyć na wsparcie. W przypadku żałoby ciężko mówić o normie i patologii, ponieważ żałoba ma praktycznie te same objawy co choroba, jednak jest stanem dużo poważniejszym, oddziałującym na każdą sferę życia. Jak sobie poradzić ze stratą męża? W sytuacji utraty małżonka pojawia się wiele skrajnych uczuć. Z badań wynika, że w najlepszej sytuacji są osoby, które mają jeszcze możliwość kolejnych związków w życiu. W przypadku osób starszych informacja o śmierci męża może wiązać się z uczuciem ulgi ze względu na to, że nie ma potrzeby sprawowania dalszej opieki nad osobą chorą i nie trzeba przejmować się jej bólem. Największy szok przeżywają te żony, które nie spodziewały się utraty męża. Zdecydowanie przeważają reakcje bólu, żalu i smutku, a także lęku o przyszłość. Po śmierci męża zwykle zmienia się tryb życia, sytuacja materialna, rodzinna i społeczna. Emocje stanowią integralny element żałoby, dlatego bliscy powinni pomóc kobiecie w takiej sytuacji. W okresie żałoby po śmierci męża duże znaczenie ma adaptacja kobiety do tej sytuacji, pomoc ze strony rodziny i konsultacje z psychologiem lub psychoterapeutą. Kobiety, które mają dzieci, muszą im także wyjaśnić sytuację, jeśli są to małe dzieci lub nastolatki. Należy stwierdzić, że każda osoba z rodziny przeżywa stratę indywidualnie i ma zupełnie inne objawy, dlatego żona może reagować zupełnie inaczej niż córka lub ojciec. Cała rodzina powinna wesprzeć kobietę i dać jej wsparcie, którego potrzebuje. W zależności od sytuacji kobiecie może być potrzebne towarzyszenie, rozmowy, pomoc finansowa, prawna czy związana z opieką nad dziećmi. Teoretycznie żałoba trwa około 6 miesięcy, jednak w praktyce u większości osób nigdy się nie kończy i nie dopełnia, jest to proces długotrwały. BibliografiaJanusz, B., Drożdżowicz, L. (2013). Wpływ nieprzeżytej żałoby w rodzinie na funkcjonowanie i rozwój dziecka. Psychiatr. Pol. 2013; 47(5): 865–873. Bielecka, U. (2012). Mity na temat zdrowej i patologicznej żałoby. Psychiatr. Psychol. Klin., 12(1), s. 62–66. Zobacz film: Pogrzeb Zbigniewa WodeckiegoAutor: Redakcja Dzień Dobry TVN

żałoba po mężu forum