ceremonie pogrzebowe w niemczech
Od 2019 roku kwota wolna od podatku jest sukcesywnie podnoszona. Dla roku 2021 kwota wolna od podatku w Niemczech w 2023 r. wynosi 10 908 euro dla osób samotnych (podczas gdy w roku 2020 było to 9 408 euro). Z kolei dla małżeństw jest to 21 815 euro. Zmiany dotyczą także kontrowersyjnego podatku solidarnościowego.
Zapewniamy kompleksową organizację pochówku: szerokie usługi pogrzebowe, wsparcie w formalnościach oraz oprawę florystyczną. Zawsze przygotowujemy ceremonie pogrzebowe na najwyższym poziomie tak, by dobrze upamiętnić życie zmarłego i godnie pożegnać go wraz z żałobnikami. Jesteśmy do Państwa dyspozycji o każdej porze dnia i nocy!
Poznaj 29 zakładów pogrzebowych w lokalizacji Łomianki • Skorzystaj z usługi: Ceremonie pogrzebowe • Usługi pogrzebowe w okolicy ☎ Telefony, ceny • pkt.pl.
Poznaj 29 zakładów pogrzebowych w lokalizacji Tenczynek • Skorzystaj z usługi: Ceremonie pogrzebowe • Usługi pogrzebowe w okolicy ☎ Telefony, ceny • pkt.pl
Od ponad 30 lat pomagamy Państwu w trudnych chwilach, świadcząc usługi pogrzebowe w pełnym zakresie – m.in. kremacje, pogrzeby katolickie oraz innych wyznań, ceremonie świeckie oraz ceremonie o charakterze oficjalnym lub państwowym z uroczystą oprawą lub asystą wojskową.
Danke Das Ich Dich Kennenlernen Durfte. Zmiany te dokumentuje jedna z najosobliwszych list przebojów, czyli publikowana przez Co-operative Funeralcare czołowa trzydziestka utworów granych na pogrzebach. Prym wiodą pełne emocji i patosu ballady, takie jak "Wind Beneath My Wings" Bette Midler, "Time to Say Goodbye" Andrei Bocellego i Sary Brightman czy "Angels" Robbiego Williamsa. Wayne Hector, kompozytor licznych hitów wykonywanych przez różnych artystów, od JLS po Susan Boyle, jest również autorem jednej z piosenek w zestawieniu — "Flying Without Wings" grupy Westlife. — Ludzie pragną również radosnych akcentów na pogrzebie, dlatego wolą piosenki o nadziei niż o smutku — wyjaśnia Hector. — Choć opłakujemy czyjąś śmierć, jednocześnie dziękujemy za jego życie. Utwory takie jak ten odwołują się do uniwersalnych ludzkich uczuć. Lista ogłaszana jest zaledwie co dwa lub trzy lata, dlatego też musi minąć trochę czasu, zanim pojawią się na niej nowe piosenki. Ostatnio jednak pewien utwór robi zawrotną "karierę". Mowa o "Jealous of the Angels" Jenn Bostic — 27-letniej kompozytorki i autorki tekstów z Nashville w stanie Tennessee. — Z nowych piosenek ta jest zdecydowanie najczęściej grana na pogrzebach — podkreśla dyrektor Co-operative, David Collingwood. — Szykuje się bardzo mocny debiut na naszej liście. Wybór ten wydaje się tym bardziej stosowny, że piosenkę zainspirowała osobista tragedia. 10-letnia Bostic jechała do szkoły, siedząc ze starszym bratem na tylnej kanapie samochodu, gdy kilka kilometrów od domu doszło do koszmarnego wypadku. Jej ojciec, który kierował autem, zginął na miejscu. To właśnie on zaraził Jenn muzyczną pasją, dając jej płyty Emmylou Harris i Bonnie Raitt. Pogrążona w żałobie dziewczyna zaczęła komponować własne utwory na rodzinnym fortepianie, jednak dopiero niedawno dojrzała do tego, by opowiedzieć w piosence o śmierci taty. Tak powstała ballada "Jealous of the Angels", rozpoczynająca się słowami: "Nie wiedziałam, że to będzie nasz ostatni dzień/ Ani że tak szybko przyjdzie mi pożegnać cię". Zamieszczony w zeszłym roku na YouTube utwór do głębi poruszył wiele osób, które również straciły kogoś bliskiego. Liczba wyświetleń przekroczyła milion, a Simon Bates zaczął puszczać piosenkę w brytyjskim Smooth Radio. Bostic dostała nagle mnóstwo maili od Brytyjczyków, którzy nie tylko zachwycili się jej muzyką, ale też chcieli podzielić się własnymi smutnymi doświadczeniami. — Rola terapeutki wcale mi nie przeszkadza — mówi Bostic. — Sporo czasu spędzam w serwisach społecznościowych i czuję się zaszczycona, gdy ludzie opowiadają mi o swych osobistych przeżyciach. Dlatego staram się wszystkim odpisywać. Jestem wzruszona, bo dzięki tej piosence mój tata w pewnym sensie będzie żył wiecznie. Zaśpiewałam ją ostatnio na scenie Grand Ole Opry i dostałam owację na stojąco od czterech tysięcy osób. Gdy widzę, jakie emocje wzbudza, czuję wielką odpowiedzialność — podkreśla Bostic. Na pogrzebach nie brakuje jednak także miejsca na humor. — W zeszłym roku zmarła pewna była dyrektorka — wspomina Collingwood. — Całe życie przepracowała w jednej szkole, ale nie była szczególnie lubiana przez uczniów. Jednym z kawałków, które sama wybrała na swój pogrzeb, był "Ding-Dong! The Witch Is Dead" ("Dzyń dzyń! Wiedźma nie żyje" z filmu "Czarnoksiężnik z Oz" z 1939 r.). To świadczyło, że miała poczucie humoru i postanowiła na sam koniec dowcipnie spuentować swoje życie. Nasza kultura ceni indywidualizm, i zapewne dlatego miejsce na szczycie trzydziestki pogrzebowych hitów od lat zajmuje Frank Sinatra ze swoim "My Way". Mimo to najwięcej utworów w zestawieniu (aż trzy) wykonuje artystka nieco przypominająca Bostic — inna tragicznie doświadczona przez los odtwórczyni akustycznych ballad. Eva Cassidy, amerykańska piosenkarka, która zmarła na raka w 1996 roku w wieku zaledwie 33 lat, kojarzona jest głównie z przedwczesnym odejściem, co bez dwóch zdań przekłada się na popularność jej muzyki na pogrzebach. Podobnie jak Bostic, Cassidy została wylansowana przez popularnego didżeja od "lekkich brzmień" — w tym wypadku Terry’ego Wogana. — W śpiewie Evy słychać delikatność, wrażliwość oraz niezwykle bezpośrednią ekspresję — wskazuje Tom Norrell z wytwórni Cassidy, Blix Street Records. "Over the Rainbow" to nieziemska pieśń — można nawet powiedzieć, że opowiada o podróży do nieba. Muzyka Evy jest piękna i smutna zarazem, a świat poznał ją, dopiero gdy odeszła. Eva zaśpiewała "What a Wonderful World" na benefisie dla przyjaciół na kilka dni przed swą śmiercią. Czy można wyobrazić sobie coś bardziej przejmującego? Jenn Bostic zdaje sobie sprawę, że jej emocjonalna więź z publicznością ma równie osobisty wymiar. Liczy jednak, że słuchacze, którzy odkryli jej muzykę, zostaną z nią na dłużej, a nie będą oczekiwać kolejnych żałobnych piosenek. — Nagrałam też kilka radosnych, miłosnych utworów — mówi. — Ale jako debiutantka wcale nie martwię się, że do fanów trafił akurat tamten kawałek. Dzięki temu połączyły nas wspólne doświadczenia. Żałuję, że nie napisałam tej piosenki od razu, i nie mogłam zagrać jej na pogrzebie taty. Wtedy byłam jeszcze za młoda, ale dziś dostaję mnóstwo maili od ludzi, którzy opowiadają, że po raz pierwszy usłyszeli ją właśnie na pogrzebie. Jeżeli ten utwór przynosi komuś pocieszenie i koi ból, to znaczy, że to, co robię, ma sens. Pogrzebowy top 10 1. Frank Sinatra — "My Way" Dokonana przez Paula Ankę brawurowa adaptacja francuskiej piosenki "Comme d’habitude" od dawna jest pogrzebowym numerem jeden. 2. Sarah Brightman i Andrea Bocelli — "Time to Say Goodbye" Łączący pop z muzyką poważną hit z 1997 roku to zarazem najlepiej sprzedający się singiel wszech czasów w Niemczech. 3. Bette Midler — "Wind Beneath My Wings" Wyciskacz łez, który pierwotnie znalazł się na ścieżce dźwiękowej równie ckliwego melodramatu "Wariatki". 4. Eva Cassidy — "Over The Rainbow" Przedwcześnie zmarła amerykańska piosenkarka wzbogaciła klasyczny utwór Judy Garland o nutę melancholii. 5. Robbie Williams — "Angels" Muzyczna wizytówka Williamsa stała się jedną z ulubionych piosenek Brytyjczyków i rozbrzmiewa nie tylko na pogrzebach, ale także przy różnych innych okazjach. 6. Westlife — "You Raise Me Up" Utwór znanego z występu na Eurowizji norweskiego duetu Secret Garden w interpretacji irlandzkiego boysbandu. 7. Gerry & the Pacemakers — "You’ll Never Walk Alone" Kompozycja Rodgersa i Hammersteina, która przeobraziła się w bigbitowy hymn stadionów. 8. Vera Lynn — "We’ll Meet Again" Ballada z okresu II wojny światowej pozostaje muzycznym symbolem pasji i niezłomności w obliczu niepewnego losu. 9. Celine Dion — "My Heart Will Go On" Utwór z "Titanica", dzięki któremu kanadyjska piosenkarka scementowała swój status megagwiazdy. 10. Nat King Cole — "Unforgettable" Orkiestracja Nelsona Riddle'a w połączeniu z aksamitnym głosem Cole’a tworzą — nomen omen — niezapomniany efekt.
Rokokowy sarkofag cesarzowej Marii Teresy ma trzy metry wysokości wikipediaMaria Krystyna Habsburg, pochowana wczoraj w Żywcu księżna, pogrzeb miała skromny, lecz godny. Nie taki jak jej austriaccy krewni, którzy uwielbiali pochówki pełne przepychu. Ale nie ma się co dziwić, w końcu większość Habsburgów kończyła żywot w Wiedniu, mieście, które kocha celebrę. O cesarskich pogrzebach i wiedeńskim kulcie śmierci pisze Maria ZawałaGdyby Maria Krystyna Habsburg, niedawno zmarła księżna, której pogrzeb odbył się w Żywcu, mieszkała w Wiedniu w czasach świetności monarchii austro-węgierskiej, z pewnością pochowana zostałaby w rodzinnej krypcie Habsburgów w kościele u kapucynów. Ale Maria Krystyna pochodziła z polskiej linii Habsburgów i jako polska księżniczka von Altenburg, była córką arcyksięcia Karola Olbrachta Habsburga i jego morganatycznej żony Szwedki, Alicji Ankarcrony. Ze względu na pochodzenie z morganatycznego związku nie posiadała prawa do dziedziczenia tronów Habsburgów, nie mając także prawa do zwyczajowych dla Habsburgów tytułów arcyksiążąt cesarskich i książąt królewskich. Na mocy rodzinnego postanowienia była arystokratką z tytułem księżnej von to, jej pogrzeb i tak był dla mieszkańców Żywca wielkim wydarzeniem, choć trumny nie ciągnęła cesarska kareta i kare konie. Ale Maria Krystyna Habsburg nigdy nie żyła w przepychu. I nigdy nie pragnęła, by jakikolwiek zbytek, tak przecież uwielbiany przez jej austriackich krewnych, towarzyszył jej także po śmierci. Dlatego, jak jej polscy przodkowie, spoczęła w rodzinnym grobowcu w żywieckiej konkatedrze. Pogrzeb był skromny, ale musi być wiedeńczykiemWiększość Habsburgów pochowana jest w Wiedniu. I właśnie ich ceremonie pogrzebowe najbardziej przeszły do historii. Starannie reżyserowane, należały do największych wydarzeń "towarzyskich". W katedrze Świętego Szczepana Męczennika w Wiedniu znajdują się groby monarchów i książąt z austriackiej linii Habsburgów. Od 1618 roku miejscem schronienia szczątków królewskich jest Krypta Cesarska w kościele Kapucynów, uważana za najsłynniejszy grobowiec Europy. Ciała 145 członków rodziny królewskiej znajdują się właśnie w tym miejscu, ale najbardziej znaczącym jest fakt, iż jest to też miejsce pochowania cesarzowej Marii Teresy - jedynej kobiety z rodu Habsburgów, która objęła Bez wątpienia ma ona najpiękniejszy cesarski nagrobek - przekonuje Henryk Rupik, architekt i historyk z Tarnowskich Gór, od ponad 40 lat mieszkający w Wiedniu."Śmierć musi być wiedeńczykiem, tak jak miłość jest Francuzką. Któż inny tak punktualnie powiedzie cię do nieba bram?". To fragment wiedeńskiej przyśpiewki. Helmut Qualtinger, austriacki pisarz, powiedział kiedyś, że: "W Wiedniu musisz umrzeć, żeby wypito twoje zdrowie. Ale potem żyjesz długo". Czy miał na myśli tradycję wystawnych pogrzebów, ową niesłychaną pompę funebris, którą tak ukochali przed wiekami Habsburgowie? Z pewnością tak. Wiedeńczycy, organizując pochówki, starali się przez lata dorównać cesarzom. Widowiskowa część pogrzebów - wiedeńczycy nazywają to schöne Leich (piękne zwłoki) - odgrywa do dziś ważną rolę w austriackiej kulturze. Dzieje się tak, ponieważ Austriacy wierzą, że śmierć jest częścią na cmentarzuTradycja pochówków pełnych przepychu była w Austrii tak wielka, że w 1967 roku otwarto tu nawet Bestattungsmuseum - pierwsze na świecie muzeum poświęcone czci oddawanej zmarłym. Wiedeń jest zresztą miastem, w którym nie sposób "uwolnić się" od nieboszczyków. Amatorzy śmierci mogą też oglądać Muzeum Zbrodni lub Muzeum Patologii, zawierające kolekcję 42 tys. eksponatów zdeformowanych ludzkich cmentarz Wiednia - Zentralfriedhof - jest największym cmentarzyskiem Europy. Trzysta tysięcy grobów, ponad trzy miliony ludzkich ciał. To także lubiane przez wiedeńczyków miejsce... spotkań. Niekiedy podczas wystawnych pogrzebów mogą tu posłuchać muzyki w wykonaniu a to chóru Opery Wiedeńskiej albo Wiedeńskich Są tam groby prawie wszystkich wiedeńskich kompozytorów, nie brak tam więc także turystów. Cmentarz jest tak wielki, że jeździ po nim autobus - wyjaśnia Henryk pompaPompa funebris zaczęła się w XVI wieku. Przemowy, wiersze na cześć zmarłego, żałobne chorągwie, ornaty i portrety trumienne. W testamentach wpisywano życzenia co do tego, jak powinien wyglądać pochówek. Jedną z najbardziej charakterystycznych nowości doby baroku, przejętą później przez wiedeńczyków, było jednak nie tyle bogactwo ceremonii i orszaków możnych, ile rozpowszechnienie się tego zachowania wśród niższych warstw społecznych. Pieniądze zbierano czasem latami, aby po śmierci pokazać, kim się było i podkreślić pozycję społeczną. Karol VI Habsburg, który aż do śmierci walczył o przestrzeganie etykiety, miał ponoć tuż przed zgonem w 1740 roku podnieść się raz jeszcze, aby zaprotestować, dlaczego u stóp jego łoża palą się tylko cztery świece, skoro jemu, jako cesarzowi rzymskiemu, przysługiwało przedsiębiorstwem, które umożliwiało przeprowadzenie inscenizacji pogrzebu z prawdziwą pompą, było założone w 1867 r. "Enterprise des Pompes Funebres", a jego pracownicy noszący ozdobne mundury z napoleońskim kapeluszem zaczęli być określani w dialekcie wiedeńskim jako der Pompfüneberer. Powstały też ekskluzywne "zakłady towarów żałobnych", gdzie każdy mógł wypożyczyć odpowiedni strój pogrzebowy. "Skromność jest cnotą godną pochwały u osób żyjących, jednakże nie powinniśmy być skromni wobec tychże osób po ich śmierci - przeciwnie, winniśmy oddać tym ludziom to, czego żałowali sobie za życia" - pisał wówczas jezuita Claude-FranÁois Ménestrier, pomysłodawca Habsburgów towarzyszyło też symboliczne podkreślanie, że po śmierci wszyscy są równi. Ukazuje to stary obrzęd z kościoła Kapucynów. Po dotarciu na miejsce mistrz ceremonii trzykrotnie pukał do drzwi krypty, zza których dobiegało pytanie: "Kto stoi na zewnątrz?". "Cesarz Austrii, król Węgier, król Czech…" - tu ciągnęła się długa litania najrozmaitszych i najdziwniejszych tytułów. Dopiero za trzecim razem, gdy padała odpowiedź: "Ja, biedny grzesznik" - krypta się i wielkość umarły, by zrodziła się pokora. Po śmierci cesarza jego ciało otwierano i balsamowano. Wnętrzności zmarłego chowano do miedzianej urny, którą karoca zawoziła do katedry św. Szczepana. Tam arcybiskup Wiednia błogosławił je po raz drugi, po czym urnę składano do katakumb pod kościołem. Serce wyjmowano i zamknięte w urnie przenoszono do kaplicy Loretańskiej w kościele św. Augustyna w Habsburgowie nadawali ton w czasach monarchii austro-węgierskiej, potem w czasach Republiki Austriackiej stracili znaczenie. W Austrii byli wręcz sekowani. Cesarz Karol umarł, bo nie miał się za co leczyć - wyjaśnia prof. Zygmunt Woźniczka, historyk z Uniwersytetu Śląskiego. - Gdyby nie przygarnęli ich krewni z Madrytu, nie mieliby za co żyć, dlatego także ich pogrzeby nie były już tak wystawne jak dawniej - Habsburgowie w czasach II Rzeczpospolitej też nie cieszyli się szczególnym uwielbieniem. - Józef Piłsudski nigdy nie wybrał się na żaden ich pogrzeb, choć potrafił osobiście pojechać na pogrzeb swojego adiutanta. Ale on postawił na tzw. żubry kresowe, czyli polską arystokrację ze Wschodu. No bo co do zaoferowania mieli mu Habsburgowie. Browar w Żywcu? Austriackie czy niemieckie koneksje? A u Radzi-wiłłów, Potockich czy Sanguszków czarnoziemy urodzajne po horyzont - dodaje prof. Habsburgowie stracili znaczenie, z miłości Austriaków do tradycji, wystawnych pogrzebów jednak się doczekali. 1 kwietnia 1989 roku, z okazji śmierci ostatniej cesarzowej Austrii, Zyty, Wiedeń oddał hołd monarchini w dawnym stylu. Orszak wyruszył z katedry św. Szczepana, gdzie wykonano uroczyste requiem. W ostatnią drogę monarchini podążała w historycznym powozie, który służył jeszcze cesarzowi Józefowi I. Do karawanu zaprzęgnięto sześć karych koni pełnej krwi, oddanych przez społeczeństwo komunistycznej jeszcze wtedy Czechosłowacji. Uniform stangreta pochodził ze zbiorów towarzyszyli strzelcy tyrolscy. Kondukt pogrzebowy poprzedzała gwardia honorowa z Węgier, dzierżąca sztandar cesarstwa z dwugłowym orłem. Tradycyjny "trójpodział Habsburgów" został przeprowadzony w ograniczonym zakresie: szczątki powędrowały do krypty Kapucynów, ale serce cesarzowej spoczęło w krypcie w klasztorze Muri w Szwajcarii. Ale tak jak w XIX w., kiedy to znana była trasa przemarszu konduktu i anonsowano w prasie: "dysponuję apartamentem z oknami wychodzącymi na trasę żałobnego konduktu", w kwietniu 1989 roku można było za niemałe pieniądze wynająć "lożę z widokiem na ostatnią drogę cesarzowej Zyty". W 1898 r., podczas pogrzebu żony cesarza Franciszka Józefa Elżbiety von Wittelsbach, znanej jako Sissi, ceny za miejsce wzdłuż trasy konduktu dochodziły do 1000 koron. Pogrzeb Sissi odbył się 17 września 1898 roku. Jej trumna ozdobiona była mnóstwem kwiatów. Ciało złożono do krypty kapucyńskiej, w której pochowano jej syna Rudolfa, a w kilkanaście lat później męża Franciszka Józefa. Do dziś na ich grobach leżą świeże kapucynów na próżno jednak szukać ciała arcyksięcia Ferdynanda. Niestety, pochowania go w krypcie Habsburgów zabraniała ówczesna etykieta. Zastrzelony w Sarajewie następca tronu, biorąc ślub z Zofią Chotek von Chotkową und Wognin, popełnił bowiem mezalians. Arcyksiążę wyraził jednak wcześniej pragnienie bycia pogrzebanym obok żony, dlatego pochowano go na zamku w Artstetten, 80 km na zachód od pierwszej klasyOstatni wielki pogrzeb, ponownie z cesarską pompą, odbył się w Wiedniu w 2011 roku. W Krypcie Cesarskiej w Wiedniu pochowany został Otto von Habsburg, najstarszy syn ostatniego cesarza Austrii. Habsburg zmarł 4 lipca 2011 roku w Niemczech w wieku 98 lat. Nigdy nie zrzekł się prawa do tronu w Wiedniu, choć jego rodzina po I wojnie światowej została wypędzona z kraju. Na jego niezwykle wystawnym pogrzebie, z udziałem dostojników państwowych i wojskowej straży honorowej, pojawili się królowie, książęta i przedstawiciele wszystkich najważniejszych rodów królewskich i szlacheckich z Europy. - To niewątpliwie był ostatni pogrzeb pierwszej klasy, jak mają zwyczaj nazywać to wiedeń-czycy - wspomina Henryk właśnie w Wiedniu wprowadzono kategoryzację pogrzebów i nadal wielu oszczędza przez lata, aby sprawić sobie bogaty pogrzeb. - Dziś nastały inne czasy. Tak naprawdę na wystawne pochówki stać tylko najbogatszą arystokrację - dodaje.*Plebiscyt Młoda Para 2012 ZOBACZ ZDJĘCIA KANDYDATÓW*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO*Wielka Debata o Śląsku: Semka kontra Smolorz ZDJĘCIA i WIDEO
20 kwietnia nad ranem na drodze S10 pod Toruniem doszło do tragicznego wypadku. Czołowo zderzyły się dwa busy. Na miejscu zginęli obaj kierowcy i pasażer. Dwie ofiary to pracownicy zakładu pogrzebowego "Drejka" z Makowa Mazowieckiego, którzy jechali na przeprawę promową odebrać zwłoki...Zobacz wideo: Waloryzacja 2022 - od marca podwyżki Śmierć na S10 pod Toruniem- To wszystko nie mieści się w głowie. Olbrzymia tragedia... Obaj mieli żony, obaj mieli dzieci. To jest nie tylko dramat dla tych rodzin, ale i dla nas wszystkich. Trudno opowiadać, co się działo na pogrzebie. Żal, żal ogromny - mówi nam pan Adam, sam związany z branżą pogrzebową w Makowie Pan Piotr, kierowca mercedesa vito i 58-letni pan Leonard, jego pasażer - to mieszkańcy Makowa Mazowieckiego, którzy zginęli w wypadku na S10 pod Toruniem. Byli pracownikami zakładu pogrzebowego. Krytycznego poranka byli w drodze nad morze - mieli odebrać zwłoki z przeprawy turystów odwiedziło Toruń? Jest lepiej niż rok temu, ale do rekordu nieco brakujeA mur cmentarza się sypie, sypie, sypie. Czy runie w Toruniu? [Zdjęcia]Byliście na derbach Twarde Pierniki - Anwil Włocławek? Zobaczcie zdjęcia!Tak wyglądała motocyklowa parada z Motoareny do Łubianki [zdjęcia]- Tego poranka nigdy nie zapomnę. Odebrałem telefon z policji. Informowała, że moi pracownicy byli uczestnikami wypadku. "Jak to?" - spytałem. "Przecież nic mi nie mówili. Zaraz do nich zadzwonię" - powiedziałem. Po chwili usłyszałem, że zginęli na miejscu. I choć w naszej branży ze śmiercią obcujemy na co dzień, tej tragedii nigdy nie przebolejemy. To byli dobrzy, zaufani ludzie. Dwie godziny wcześniej zaledwie wyruszyli z Makowa - mówi nam Maciej Drejka, właściciel zakładu pogrzebowego "Drejka".Pracownicy zakładu pogrzebowego "Drejka" jechali odebrać zwłoki z przeprawy promowejDo dramatu doszło w środę, 20 kwietnia, około godziny nad ranem. Gdzie dokładnie? Na ósmym kilometrze drogi ekspresowej S10 pomiędzy węzłami Toruń Północ i Toruń Zachód, trzy kilometry przed wjazdem na autostradę A1. Torunianie powiedzą po prostu, że do wypadku doszło na Ze wstępnych ustaleń policjantów toruńskiej drogówki wynika, że doszło do czołowego zderzenia mercedesa vito oraz peugeota boxera. W wyniku tego zdarzenia śmierć na miejscu poniósł 52-letni kierowca mercedesa, 58-letni pasażer tego auta oraz 33-letni kierowca peugeota - przekazała tuż po wypadku asp. szt. Agnieszka Lewicka-Wolsza, rzeczniczka toruńskiej Komendy Miejskiej kierowca i 58-letni pasażer to właśnie pracownicy zakładu pogrzebowego "Drejka" w Makowie Mazowieckim. Każdy z nich osierocił dwoje dzieci i zostawił pogrążone w rozpaczy żony. Miasteczko nie jest duże - liczy sobie niewiele ponad 10 tysięcy mieszkańców. Od tygodnia wszyscy tutaj poruszeni są młodzi byli, żeby umierać. Straszna rozpacz w ich rodzinach, proszę pani. Nie da się opowiedzieć - słyszymy od pracowników branży pogrzebowej w miasteczku (a działa w nim kilka zakładów). "Drejka" przez lata pracował na swoją markę. To nie tylko zakład i dom pogrzebowy, ale i usługi z zakresy zagranicznego transportu mercedes vito był prawie nowy, zaledwie trzyletni. Był sprawny, sprawdzaliśmy go przed wyjazdem. Wiemy, że poduszki powietrzne się po zderzeniu otworzyły - mówi Maciej Drejka, przedsiębiorca pogrzebowy. - Kierowca nie był zmęczony, bo był zaledwie 2 godziny w trasie. Tak trudno pojąć tę tragedię... Proszę mi wierzyć, że bolejemy nad nią podobnie jak rodziny pan Piotr i pan Leonard pochowani zostali na makowskim cmentarzu parafialnym. Pogrzeby odbyły się w sobotę, 24 kwietnia, a poprzedziły je modlitwy różańcowe od piątku. Jak relacjonują makowianie, były to jednocześnie godne i niewyobrażalnie smutne ceremonie doszło do czołowego zderzenia? Kto zawinił? Oto, co mówi prokuraturaŚledztwo w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód, a czynności pod jej nadzorem wykonują policjanci. Pierwsze dni, które minęły od tragedii, to jednak zbyt krótki czas, by powiedzieć cokolwiek pewnego na temat jej Dlaczego doszło do zderzenia? Tego na razie nie wiadomo. Powołany zostanie biegły z dziedziny rekonstrukcji wypadków drogowych, którego opinia powinna pomóc odpowiedzieć na pytania o przebieg zdarzenia, jego przyczyny, okoliczności, w tym prędkość z jaka poruszały się samochody. Oczywiście, badany będzie także stan techniczny obu pojazdów - mówi prokurator rejonowa Izabela nasze grupy na Facebooku:Bieżące wypadki i utrudnienia w Kujawsko-PomorskiemGdzie dobrze zjeść w Toruniu i okolicach?Toruń Retro! Śledczy chcą też wiedzieć, w jakim stanie byli kierowcy aut, które się zderzyły. Pobrano próbki krwi, które zbadane zostaną nie tylko na obecność alkoholu, ale i substancji psychotropowych, odurzających. Jak podkreśla prokurator Izabela Oliver, dużą pomocą mogą okazać się w przyszłości zeznania świadków wypadku. Tyle, że przybyli na miejsce strażacy, policjanci i prokurator takich 20 kwietnia nie zastali. Jest jednak możliwe, że byli. Policja apeluje do osób, które były świadkami zdarzenia o osobisty lub telefoniczny kontakt z Wydziałem Dochodzeniowo-Śledczym KMP w zmarłych przyłącza się do tego apelu. - Bardzo prosimy osoby, które były świadkami wypadku, by skontaktowały się z policją albo z nami. Wyjaśnienia tragedii oczekują przede wszystkim rodziny naszych zmarłych pracowników, ale my również. Nie chcemy, by zmarli tajemnicę na zawsze zabrakli ze sobą - mówi Maciej zmarli, ale przyczynę dramatu ustalić trzeba. "Rodziny mają do tego prawo"Wszyscy uczestnicy tego tragicznego wypadku zmarli na miejscu. Auta zderzyły się czołowo z takim impetem, że nikt nie miał szansy na ratunek. Niezależnie od tego, kto spowodował wypadek, Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód finalnie i tak umorzy śledztwo z uwagi na śmierć sprawcy - to oczywiste w tej przebieg tragedii, powody, okoliczności - wszystko to śledczy zobowiązani są przynajmniej próbować wyjaśnić. Prokurator Izabela Oliver również podkreśla, że rodziny mają prawo wiedzieć, co się wydarzyło. Dodajmy, że ustalenie przyczyn i sprawcy wypadku istotne będzie też w przyszłości ze względu na sprawy Według relacji właściciela zakładu pogrzebowego:*Kierowca był 2 godziny w trasie *Mercedes vito był trzyletni, sprawny, sprawdzany przed wyjazdem w drogę *Pracownicy byli doświadczeni - nie był to ich pierwszy transport zwłok, który mieli wykonać Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
SpołeczeństwoKościoły będą musiały przemyśleć w najbliższych latach swoją politykę personalną. Brak duchownych, którzy otaczaliby opieką duszpasterską wiernych doskwiera nie tylko Kościołowi katolickiemu lecz i protestanckiemu. 22 krajowe Kościoły ewangelickie w Niemczech odnotowują brak duszpasterzy, pomimo, że u protestantów możliwa jest także ordynacja kobiet i młodych kandydatów na pastorów nie odstrasza celibat. Strach przed opustoszałą plebanią spędza sen z oczu zwierzchnikom kościelnym w całych Niemczech. W Oldenburgu, Berlinie-Brandenburgii, Środkowych Niemczech, Brunszwiku, Hesji i Nassau przewiduje się, że w przeciągu następnych 20 lat zwolni się 3/4 obsadzonych obecnie brak i wiernych i duszpasterzyImage: dapd Szczególnie dramatyczna jest sytuacja w Kościele oldenburskim. Z wewnętrznego raportu wynika, że już w roku 2018 nie będzie można obsadzić wszystkich stanowisk. W niektórych regionach Niemiec już dziś pastorzy obciążeni są ponad miarę - niektórzy z nich mają pod opieką 10 -15 parafii i do 3000 wiernych, dla których wygłaszają kazania. Duchowny z powołania Tak trudna sytuacja ma kilka przyczyn: parafie mają coraz mniej członków, po roku 2015 rozpocznie się cała fala przejść na emeryturę i niewielu młodych ludzi garnie się do studiów teologicznych. Zawód duszpasterza nie jest zbyt atrakcyjny: nieuregulowany czas pracy, mierne wynagrodzenie, stres. "Brak jest ludzi, którzy czuliby prawdziwe powołanie" - zaznacza pastor Hartmut Luebben, który w oldenburskim Kościele zajmuje się szkoleniem młodych kaznodziei. "Być może silniej trzeba uzmysłowić studentom, że pastor to nie jakiś zwykły zawód, lecz właśnie powołanie".Posługa duszpasterska na lotnisku w Stuttgarcie - diakon Otto RappImage: AP Aby zapobiec dalszemu pogłębianiu się problemów, Kościoły krajowe zaczęły intensywniej werbować kandydatów. Do tej pory obowiązywała reguła, że kandydaci do pracy w danym Kościele krajowym musieli pochodzić też z tego regionu. Obecnie tego zaniechano i chętnie widzi się także kandydatów ze wszystkich regionów Niemiec. Taka liberalizacja nie uszła uwadze studentów teologii. Lecz tylko 5 tys. z 14 tys. studiujących teologię chce później przyjąć stanowisko pastora. Bogata Szwajcaria Z problemem tym nie musiał jak do tej pory borykać się Kościół nadreński - tu sytuacja była o tyle luksusowa, że było więcej chętnych niż wakatów. Lecz to się także zmienia. Pastor Martin Heimbucher przez 15 lat pracował jako duszpasterz w Sankt Augustin koło Bonn. Teraz chciałby podjąć pracę w Szwajcarii i szuka następcy, ale jest z tym problem. Kiedy on sam przez 15 laty ubiegał się o to stanowisko, miał 77 konkurentów. "Teraz mówi się o szczęśliwej sytuacji, kiedy kandydatów jest 12-15."33. Zjazd ewangelików w Dreźnie (czerwiec 2011) Tu Kościół czuje siłęImage: dapd W Szwajcarii brak duszpasterzy jest jeszcze dotkliwszy, i posługi duszpasterskie wykonuje wielu emerytowanych pastorów. Lecz jak zawsze argumentem mogą być pieniądze: w Szwajcarii pastor zarabia nawet 80 proc. więcej niż w Niemczech. Dlatego biedniejsze niemieckie Kościoły krajowe obawiają się, że będzie im trudno obsadzić wakaty, bo bogatsze landy czy oferty pracy za granicą będą dla nich problemem nie do przeskoczenia. Klaus Kraemer / Małgorzata Matzke Andrzej paprzyca
SpołeczeństwoKościół katolicki w Niemczech cierpi na brak narybku. Dlatego w wielu miastach i wsiach od pewnego czasu msze święte celebrują księża z zagranicy. Parafianie są z nich św Mateusza w Alfter niedaleko Bonn. Tutaj spotyka się regularnie parafia katolicka miejscowości liczącej 23 tysiące mieszkańców. Większość wiernych słucha kazania przez słuchawki, ponieważ ich ksiądz mówi po niemiecku z mocnym, indyjskim akcentem. Johny Paulose przybył do Niemiec przed pięcioma laty z południowoindyjskiego stanu Kerala. Niemiecka kultura i mentalność Zanim księża jak Johny Paulose podejmą pracę w parafii, wprowadza się ich w Archdiecezji Kolońskiej w tajniki niemieckiej mentalności i kultury. Wszystko wskazuje na to, że z powodzeniem. Ksiądz Paulose jest jednym z ponad 300 księży z Indii, którzy pracują obecnie w Niemczech. Na przestrzeni minionych trzydziestu lat liczba księży w Niemczech spadła z blisko do Wielu parafiom - zwłaszcza na terenach wiejskich - grozi zamknięcie. Dlatego też niemiecki Kościół katolicki zdecydował się na rekrutowanie księży z zagranicy. Pochodzą głównie z Indii, Polski, Ameryki Południowej i Afryki. Berlin: polski ksiądz Marek KędzierskiImage: DW Na przykład trzema parafiami w bońskiej dzielnicy Beuel opiekuje się ksiądz wikary Josey Thamarassery. Największym wyzwaniem są dla niego codzienna praca z członkami parafii, a zwłaszcza ceremonie pogrzebowe. Początkowo miał trudności ze znalezieniem odpowiednich słów, by przekazać członkom rodzin zmarłych wyrazy współczucia. Jego niemieckie słownictwo było - jak twierdził - zbyt proste i ubogie. Kursy przygotowawcze już w Indiach Po przybyciu do Niemiec księża z Indii przechodzą dwuletni kurs duszpasterski. Ponieważ Kościół chciałby przyspieszyć fazę adaptacyjną, planuje organizowanie programów przygotowawczych w południowoindyjskim Bangalore. Dominik Schwaderlapp, wikariusz generalny w diecezji kolońskiej, jest jednym z autorów programu, w ramach którego księża uczą się obowiązkowo niemieckiego i geografii. "Księża z zagranicy muszą zaznajomić się z sytuacją Kościoła katolickiego w Niemczech oraz poznać naszą mentalność". Katolickie kościoły w Niemczech ściągają duchownych z zagranicyImage: Pfarrei Mutter zum Guten Rat Kursy przygotowawcze mają skrócić proces adaptacyjny. Chodzi o to, by księża z zagranicy mogli tuż po przyjeździe podjąć pracę w parafiach. W trudniejszej sytuacji byli księża Paulose i Thamarassery, którzy po przybyciu do Niemiec musieli najpierw uczyć się niemieckiego, zrobić prawo jazdy, a następnie zapoznać się z zachodnią etykietą. Preeti John / opr. Iwona D. Metzner Red. odp.: Andrzej Pawlak
ceremonie pogrzebowe w niemczech