jak zarobić 1 mln złotych
Zastanówmy się teraz ile tak naprawdę można zarobić na tym. Po przystąpieniu do programu początkowo “zarabiasz” na robionych przez siebie zakupach. Jako partner biznesowy masz niższą cenę na usługę lub produkt. Dla przykładu kosmetyk, który normalnie kosztuje 30 złotych ty dostajesz za 20 lub 25 złotych.
Lewandowski jak Ronaldo. Polscy piłkarze idą w ślady zachodnich kolegów: inwestują w knajpy. Robert Lewandowski to jeden z polskich Super Angels – archaniołów biznesu. To oni inwestują miliony w start-upy. Anna Lewandowska podsumowała 2021 r. w swoim cateringu dietetycznym. Przychody robią wrażenie
Dzieje się. Tak na wyborach można zarobić kilkaset złotych. Za te zadania wcześniej nie było pensji. Maria Glinka. 03 września 2023, 10:30 · 3 minuty czytania. Na wyborach można się trochę dorobić i wcale nie trzeba być członkiem komisji. Tym razem wynagrodzenie dostaną też mężowie zaufania.
Na początku swojej drogi z deskami teatru początkowy aktor może liczyć na dosyć mierne zarobki wahające się od 1,5 tyś. do 2 tyś złotych. Osoba występująca w teatrze z zapasem kilkunastoletniego doświadczenia może na końcu miesiąca inkasować średnio od 4,5 tyś. do nawet 7 tyś. złotych. Sprawdź również: Ile zarabia listonosz?
Duplicate this page. Detailed information about the coin 1000 Złotych, Poland, with pictures and collection and swap management: mintage, descriptions, metal, weight, size, value and other numismatic data.
Danke Das Ich Dich Kennenlernen Durfte. Co należy zrobić, aby w przypadku potencjalnych roszczeń wygrać proces i jeszcze dodatkowo mieć 1 milion złotych korzyści w przeliczeniu na 100 kierowców na podstawie prawidłowo wykonanego regulaminu? Odpowiedź na to pytanie znajdą Państwo na naszym transportowym portalu prawnym pod adresem:
Powszechnie uważa się, że rentowność transportu drogowego jest już „wyżyłowana” do granic możliwości jak stary silnik. W zasadzie, gdyby chcieć stosować się do wszystkich obwarowań prawnych obowiązujących nie tyle na gruncie polskiego, co raczej unijnego prawa, to okazałoby się, że niemalże każde przedsiębiorstwo musiałoby zostać zlikwidowane, ponieważ opory prawne są tak duże, że wręcz zatrzymują przysłowiowy silnik biznesu na gruncie obecnych realiów rentowności frachtu. Są jednak dwa aspekty, które decydują, że transport nadal jest rentowny, choć w niektórych przypadkach rentowność bywa nieco złudna. Pierwszy aspekt wynika z niedoskonałości różnorodnych systemów kontroli i nadzoru w zakresie podatkowym, paliwowym, zakresie norm czasu pracy itp. Niektóre z tych obszarów ulegają radykalnemu uszczelnieniu – tak np. będzie w przypadku norm czasu pracy, ulegającym ewidentnemu uszczelnieniu wobec wprowadzenia w życie tachografów z transmisją danych. Skoro więc jedne pewne obszary generujące rentowność transportu ulegają zawężeniu, toteż coraz większą rolę będą odgrywać inne obszary, które pozwalają „wpompować” gotówkę do umownego „silnika” przedsiębiorstwa transportowego. Wbrew pozorom w przedsiębiorstwach transportowych istnieją jeszcze znaczące pokłady prawne, pozwalające na poczynienie znaczących oszczędności. Patrząc od strony biznesowej, zwyczajnie nie opłaca się z nich nie skorzystać. Z punktu widzenia przedsiębiorcy transportowego, matematycznie rzecz ujmując, nie ma żadnego znaczenia, czy zysk „X zł” wypracowuje dla niego 100 kierowców i 100 ciężarówek, czy też ten sam zysk „X zł” wypracowuje dla niego dla 80 kierowców i 80 ciężarówek wspomaganych przez „turbinę prawną”. Stosując terminologię transportową prawo jest niczym innym jak „turbodoładowaniem” dla silnika biznesu transportowego. Oczywiście, można jeździć samochodem bez turbo doładowania… tylko po co (?), skoro nie mając dodatkowych kosztów można mieć dodatkową moc finansową… Oczywiście, napędzenie turbodoładowania prawnego pochłania nieco energii, ale co z tego, skoro daje 10-15 razy tyle mocy? Temu właśnie zagadnieniu, poświęciłem poniższą publikację, w której wyjaśniam w przystępny sposób, co należy zrobić, aby w przypadku potencjalnych roszczeń wygrać proces i jeszcze dodatkowo mieć 1 milion złotych korzyści w przeliczeniu na 100 kierowców na podstawie prawidłowo wykonanego regulaminu. Rzecz tylko w tym, że turbinę prawną trzeba umieć zainstalować i uruchomić… Wstęp – korzyści dla pracodawców branży transportowej Nie ma tygodnia, w którym pracodawcy transportowi nie zgłaszaliby nam do realizacji kolejnych kilku procesów. Oczywiście, największy udział mają procesy z zakresu prawa pracy oraz prawa przewozowego. Specyfikę prowadzenia tych drugich opiszę niebawem, natomiast w tym momencie postaram się wyjaśnić dlaczego, tak wielu pracodawców przegrywa w procesach wytaczanych przez kierowców. Są to procesy nie tylko o wypłatę diet i ryczałtów, ale w coraz większym stopniu powództwa o wypłatę świadczeń z tytułu dodatków, a w szczególności o dopłatę z tytułu godzin nadliczbowych i dyżurów, a także dodatków za pracę w godzinach nocnych. Pracodawcy prawie zawsze nie dopłacając pracownikom, mylnie sądzą, że wypłacają w prawidłowym wymiarze świadczenia z tytułu godzin nadliczbowych i dyżurów. Tymczasem tak naprawdę wypłacają takie wartości jakie wynikają z ustawień wykorzystywanych programów informatycznych, które zazwyczaj są ustawione w sposób kompletnie nieodpowiadający uregulowaniom wewnętrznym obowiązującym w tychże firmach. Mówiąc w dużym uproszczeniu, aby pracodawcy mogli posługiwać się z korzystnymi dla nich wyliczeniami matematycznymi, musieliby wcześniej wprowadzić oraz aktywować kilkadziesiąt odpowiednich instrumentów ogólnego i transportowego prawa pracy. Stąd też po fali roszczeń „ryczałtowych” należy spodziewać się teraz fali roszczeń z tytułu godzin nadliczbowych i to nie dlatego, że uregulowania prawa pracy nie są korzystne – ponieważ są bardzo korzystne dla pracodawców – ale dlatego, że prawie żadna firma transportowa nie wdrożyła tych korzystnych instrumentów w ogóle lub nie wdrożyła ich w sposób prawidłowy. Stwierdzam ten fakt na podstawie kilkuset zrealizowanych audytów w firmach małych, średnich, dużych i największych. Dla przykładu powiem, że tak naprawdę, niemalże każdy proces o wypłatę ryczałtów noclegowych mógłby być wygrany, o ile tylko pracodawcy posiadaliby w regulaminach odpowiednie zapisy – taka jest prawda. Każdy doskonale bowiem wie, że kierowcy otrzymali świadczenia, na które się umówili z pracodawcami, lecz pracodawcy nieumiejętnie jedynie „rozpisywali” owe kwoty w wewnątrzzakładowych źródłach prawa pracy (regulaminach, obwieszczeniach). Tak samo sytuacja wygląda w kwestii wypłaty dodatków, a w szczególności z tytułu godzin nadliczbowych i dyżurów. W mojej ocenie, przedsiębiorcy transportowi żyją w totalnej niewiedzy i nie mają świadomości, że nie dopłacają w dużym stopniu tych dodatków. Tysiące odbytych rozmów z pracodawcami utwierdzają mnie w przekonaniu, że przedsiębiorcy transportowi nie rozumieją, iż mogliby wypłacać nawet niższe świadczenia z tytułu dodatków przy zachowaniu tej samej płacy netto („na rękę”) z kierowcami, jednocześnie zmniejszając wysokość dodatków od pierwszego miesiąca, po wprowadzeniu optymalnych ustawień, zarabiać/oszczędzać bardzo znaczące kwoty. W ten sposób pracodawcy nie tylko, że mogą wprost zarobić powstrzymując wypływ pieniędzy z tytułu nieoptymalnych ustawień prawa pracy w przedsiębiorstwie, ale ponadto w ogromnym stopniu mogą zmniejszyć (wręcz „do zera”) potencjał ryzyka z tytułu roszczeń przed sądami pracy. Przy odpowiednich zapisach procesy są wręcz „nieprzegrywalne”. Ogromy potencjał korzyści… Prawo pracy daje pracodawcom ogromne możliwości korzyści nie tylko z tytułu świadczenia usług transportowych, ale także z tytułu optymalizacji kosztów pracowniczych. Jest to możliwe w szczególności dzięki opcji wstąpienia pracodawcy w rolę legislatora. Prawo pracy jest unikalną gałęzią pracy, w ramach której pracodawcy w bardzo dużym zakresie mogą ukształtować relacje z pracownikami, znacznie korzystniej względem podstawowych ogólnych zasad, wynikających z Kodeksu Pracy. Efekty zmiany ustawień wewnątrzzakładowych są tak duże, że sięgają średnio 1 miliona zł w przeliczeniu na każdych 100 kierowców zatrudnionych w okresie potencjalnego powództwa (3 lata). Jest to praktycznie jedyna, (poza prawem podatkowym), gałąź prawa pozwalająca przedsiębiorcy samodzielnie, poprzez własne uregulowania legalnie, „wpompować” gotówkę do własnego przedsiębiorstwa, poprzez aktywację odpowiednich instrumentów prawa pracy. Rolą każdego przedsiębiorcy jest przysparzanie dochodów i z punktu widzenia przedsiębiorcy obojętne jest, czy korzyści z działalności gospodarczej będą wynikiem realizacji transportu w zwiększonym wymiarze, czy też wynikiem optymalnego ustawienia kilkudziesięciu instrumentów prawa pracy. Mówiąc nieco bardziej obrazowo, pracodawcy dzięki odpowiednim zapisom wewnątrzzakładowym mogą stać się swoim własnym „bankiem” i mogą sami sobie udzielać bezzwrotnych i nieoprocentowanych „pożyczek”, ponieważ zgodnie z unormowaniami prawa pracy dopuszczalne jest zastosowanie wszelkich korzystnych dla pracodawcy rozwiązań, które nie naruszają zasad wynikających z art. 9 i art. 18 KP. Zagadnienie to wydaje się niezbyt trudne, ale warto wiedzieć, że indywidualnym uregulowaniom podlega kilkadziesiąt instytucji prawa pracy, wzajemnie między sobą korelujących, wchodzących w życie w odmiennych trybach, procedurach i zasadach. Jednocześnie z racji potencjału korzyści oraz złożoności optymalizacji wewnątrzzakładowych instrumentów prawa pracy, nie ma trudniejszego, bardziej złożonego oraz bardziej odpowiedzialnego zagadnienia, niż sporządzenie oraz wdrożenie wewnętrznych uregulowań prawa pracy, takich jak: regulamin pracy, regulamin wynagradzania, obwieszczenie, informacja o warunkach zatrudnienia. Sporządzenie tych uregulowań jest związane z najwyższym możliwym poziomem wtajemniczenia w proceduralne i matematyczne arkana prawa pracy, a umiejętności oraz doświadczenie związane z przygotowaniem wewnątrzzakładowych (lub międzyzakładowych) źródeł prawa nabywa się latami. Rzecz bowiem w tym, że prawo pracy jest nie tylko ścisłą dyscypliną nauki, ale dyscypliną wprost matematyczną, rozgrywającą się równolegle na kilku płaszczyznach: krajowego, unijnego i międzynarodowego prawa pracy, prawa pracowników delegowanych, prawa ubezpieczeń społecznych i prawa podatkowego, prawa pracowników w podróży służbowych. Trochę statystyki poaudytowej w firmach transportowych Potwierdzają to wyniki przeprowadzonych w firmach transportowych około 400 audytów, które miałem okazję zrealizować na przestrzeni ostatniej dekady. W ani jednym przypadku uregulowania wewnętrzne nie zostały unormowane w sposób optymalny, niezależnie od wielkości przedsiębiorstwa pracodawcy. W najlepszym razie, pracodawcy stosowali około 30-40% możliwych uregulowań. Wykorzystywali, więc zaledwie 30-40% potencjału korzyści. Jednak w ogromnej większości pracodawcy zużytkowali zaledwie około 10-20% możliwych – korzystnych dla siebie uregulowań wewnętrznych. Przedmiotowe wartości będą bardziej dostrzegalne, gdy zdamy sobie sprawy, że obecnie polskie przedsiębiorstwa transportowe statystycznie nie wykorzystują korzyści na poziomie 90% do 60% z każdego miliona złotych w przeliczeniu na każdych kolejnych 100 kierowców. Wynika to z nieświadomości i niezrozumienia zasad funkcjonowania poszczególnych instytucji prawa pracy przez pracodawców, którzy wprowadzali uregulowania mniej korzystne sądząc, że wprowadzają uregulowania korzystne. W ogromnej mierze błędy w regulaminach wynikają z niezrozumienia zasady działania warstwy matematycznej uregulowań prawa pracy itp. Problem wynika z faktu, że prawników specjalizujących się w sporządzaniu regulaminów jest w Polsce zaledwie kilkunastu, a w branży transportowej jeszcze mniej. W efekcie, wewnętrzne uregulowania prawa pracy sporządzają najczęściej: kadrowe, księgowe i tak zwani „specjaliści” z najróżniejszych firm doradczych, którzy tak naprawdę kompletnie nie rozumieją nawet elementarnych (podstawowych) zasad działania instytucji prawa pracy. Nie ma drogi na skróty – dogłębne rozumienie zagadnienia źródłem sukcesu Zagadnienie sporządzenia w pełni profesjonalnych uregulowań wewnętrznych prawa pracy wydało mi się na tyle fascynujące, że postanowiłem poświęcić mu kilka lat i przygotowałem opracowanie (podręcznik), poświęcony relacjom poszczególnych instrumentów prawa pracy w kontekście optymalizacji kosztów pracowniczych w branży transportowej. W ten sposób pod przewodem prof. A. Świątkowskiego i dr Marcina Wujczyka (katedra Prawa Pracy UJ) powstała praca (nieopublikowany jeszcze podręcznik) „Czas pracy pracowników mobilnych. Rozbieżności pomiędzy uregulowaniami prawa krajowego a uregulowaniami prawa międzynarodowego na gruncie analizy Rozporządzenia 561/2006 WE”, w którym (na 1128 stronach) opisałem szczegółowe zasady funkcjonowania kilkudziesięciu instrumentów prawa pracy w kontekście optymalizacji kosztów pracowniczych. Prawdziwość teoretycznych założeń miałem okazję skonfrontować w praktyce przy konstruowaniu algorytmu programu informatycznego VTS (firmy VTS Project Sp. z służącego do wyliczenia ewidencji czasu pracy kierowców oraz wyliczenia wynagrodzeń, a także oskładkowania wynagrodzeń kierowców. Dzięki temu miałem unikalną okazję zrozumienia prawnych, matematycznych i logicznych zależności pomiędzy poszczególnymi instrumentami prawa pracy oraz dostrzeżenia błędów (często bardzo poważnych a wręcz elementarnych) występujących w dostępnych na rynku aplikacjach informatycznych, rozliczających ewidencję oraz wyliczających wynagrodzenie wraz z oskładkowaniem oraz w oprogramowaniu księgowości pracowniczej. Niestety, konstrukcje prawne, a także algorytmy niektórych aplikacji informatycznych, tworzą najczęściej tak zwani „eksperci” niebędący prawnikami prawa pracy, lecz bardzo chętnie sporządzający regulaminy „na zawołanie”. Ci sami doradcy i tzw.: „eksperci” mogliby równie dobrze konstruować mosty wiszące i samoloty odrzutowe, ponieważ poziom złożoności oraz wyrafinowania z wykonaniem prawidłowych uregulowań wewnętrznych jest porównywalny. Efekty byłyby równie katastrofalne, jak katastrofalne są skutki tworzenia regulaminów przez podmioty do tego niewykwalifikowane, co widać niemalże w każdym kolejnym procesie sądowym wytoczonym przez kierowców przeciwko pracodawcom transportowym, niezależnie czego ten proces dotyczy (ryczałtów noclegowych, diet, godzin nadliczbowych, dyżurów itd.). Zawsze zadziwiała mnie śmiałość i odwaga granicząca z brakiem odpowiedzialności po stronie inżynierów, informatyków, ale także prawników niewyspecjalizowanych w transportowym prawie pracy, którzy albo z nonszalancji, albo też z kompletnej nieznajomości głębi złożoności zakresu regulacji międzyzakładowych, z jakiegoś powodu uznali, że są w stanie podołać niemożliwemu – i na odpowiedzialność klienta oraz na koszt klienta, tworzą uregulowania, których kompletnie nie rozumieją ani w zakresie materialnoprawnym, ani w zakresie proceduralnym, ani w zakresie procesowym. Trudność z przygotowania wewnątrzzakładowych źródeł prawa pracy wynika z konieczności uwzględnienia bardzo wielu aspektów (instrumentów prawa pracy). Jednak prawidłowe sporządzenie i wdrożenie wewnątrzzakładowych źródeł prawa pracy opłaca się pracodawcom, ponieważ z jednej strony generować może ogromne korzyści finansowe i oszczędności, a z drugiej strony bardzo poważnie zmniejsza potencjał roszczeń względem pracodawców. W świetle powyższego stwierdzam, że powierzenie przygotowania uregulowań wewnątrzzakładowych podmiotom lub nawet prawnikom, którzy nie są ściśle wyspecjalizowani w sporządzaniu uregulowań transportowego prawa pracy, jest proszeniem się o nieszczęście na własne życzenie – czego dowodem są tysiące pozwów kierowców o wypłatę ryczałtów noclegowych, diet, godzin nadliczbowych, dyżurów itp. Tak naprawdę tych roszczeń oraz pozwów powinno nie być, przy odpowiednich zapisach wewnątrzzakładowego prawa pracy, gdyby tylko uregulowań wewnętrznych nie pisali tak zwani „specjaliści”, którzy gdyby rozumieli zakres własnej nieświadomości, to nigdy nie odważyliby się nawet pomyśleć, że mogliby próbować sporządzić uregulowania wewnątrzzakładowe dla jakiegokolwiek pracodawcy. Taka niestety jest brutalna prawda i to jest prawda, której skutki wychodzą podczas dosłownie każdego kolejnego przegranego przez pracodawców procesu sądowego! Każdy, kto miał okazję uczestniczyć w prelekcji podczas szkolenia na ten temat lub w innym spotkaniu ze mną poświęconemu temu zagadnieniu, doskonale wie o czym mowa. Aktywacja uregulowań wewnątrzzakładowych Pracodawca może liczyć na korzyści ekonomiczne płynące z uregulowań wewnętrznych wyłącznie jeśli zostaną prawidłowo przygotowane (opisane) oraz właściwie wdrożone zgodnie ze ściśle obowiązującą procedurą. Już wcześniej wspomniałem, że istnieje kilkadziesiąt instrumentów transportowego prawa pracy, które należy włączyć (aktywować). Ujmując sprawę w sposób obrazowy warto wiedzieć, że uregulowania prawa pracy (jeśli chodzi o zasadę działania) bardzo przypominają pulpit nowoczesnego samochodu, na którym mamy dziesiątki przełączników oraz instrumentów, które co do zasady działają automatycznie – np.: automatyczna skrzynia biegów, automatyczna zmiana świateł, automatyczne wycieraczki, automatyczna klimatyzacja. Wszystko działa niby automatycznie, ale pod warunkiem, że odpowiednie przełączniki ustawimy za pierwszym razem w tryb „automatyczny”. Dokładnie tak samo działają instrumenty prawa pracy – owszem przynoszą ogromne korzyści, ale pod warunkiem, że w ogóle znajdują się w regulaminie oraz, że zostały „włączone” w ściśle określony sposób w tryb „automatycznego” działania. W innym przypadku w przedsiębiorstwie będą obowiązywały uregulowania niekorzystne dla pracodawców. Warto przy tym pamiętać, że odrębna jest procedura dla wdrożenia („włączenia”) całego wewnątrzzakładowego uregulowania (np. regulaminu wynagradzania), a inna jest procedura dla wdrożenia („włączenia”) poszczególnych instytucji (instrumentów) występujących w regulaminie (np.: indywidualny rozkład czasu pracy). Niejako na marginesie przypomnę tylko, że nieco inna jest procedura ogłoszenia regulaminu pracy niż regulaminu wynagradzania – o czym się zazwyczaj zapomina. Nie wystarczy, więc zapisać w wewnątrzzakładowych źródłach poszczególnych instrumentów prawa pracy, ale trzeba jeszcze je – każdy z osobna prawidłowo (zgodnie z odpowiednią procedurą) aktywować – „włączyć”. 60 instytucji (instrumentów) prawa racy Na wstępie warto zauważyć, że wewnętrzne uregulowania prawa pracy muszą posiadać zbiór konstytutywnych (obligatoryjnych) ustawowych cech. Cechami tymi musi legitymować się każdy regulamin (pracy i wynagradzania), aby w ogóle miał normatywny, wiążący charakter. Jednak zaimplementowanie do regulaminów wyłącznie jego konstytutywnych cech nie daje pracodawcom żadnych korzyści. Korzyści wynikają z zaimplementowania kilkudziesięciu fakultatywnych instrumentów prawa pracy. Jedna z trudności związanych z przygotowaniem wewnątrzzakładowych zakładowych źródeł prawa pracy wynika z mnogości fakultatywnych (korzystnych dla pracodawców) instrumentów, które należy uwzględnić. W branży transportu drogowego istnieje przynajmniej 60 instytucji transportowego prawa pracy (instrumentów), które należy opisać oraz aktywować, aby można było liczyć na korzyści ekonomiczne oraz korzyści niematerialne (np.: procesowe). Objętość uregulowań wewnątrzzakładowych prawa pracy Oczywiście, wielość instrumentów przekłada się wprost na obszerność wewnątrzzakładowych uregulowań. Choć uregulowań wewnątrzzakładowych nie powinno się mierzyć objętością, niemniej jednak warto mieć świadomość, że minimalną objętość, na której można zapisać ponad 60 instrumentów transportowego prawa pracy, to około 80-90 stron. Uaktywnienie wszystkich powyższych instrumentów w akcie krótszej formie jest zwyczajnie niemożliwe – co stwierdzam jako praktyk, który audytował kilkaset i wykonał kilkadziesiąt wewnątrzzakładowych uregulowań transportowego prawa pracy. Możliwości skrócenia lub pominięcia niektórych uregulowań wewnątrzzakładowych Duża ilość instrumentów transportowego prawa pracy wynika wprost ze złożoności mobilnego oraz międzynarodowego charakteru pracy kierowców, co przekłada się na ilość źródeł prawa pracy, które mają zastosowanie do tej populacji pracowników. Oczywiście, nie ma obowiązku zastosowania u pracodawcy wszystkich ponad 60 instrumentów transportowego prawa pracy, ale pominięcie niektórych z nich musi odbyć się ze stratą dla pracodawcy. Chcąc osiągnąć maksymalne korzyści pracodawcy należy, więc w zakładowych uregulowaniach prawa pracy uwzględnić wszystkie możliwe instrumenty krajowego prawa pracy lex generalis (Kodeks Pracy) oraz lex specialis (Ustawa o czasie pracy kierowców), uregulowania unijnego prawa pracy kierowców, unijnego prawa pracy pracowników delegowanych, unijnego prawa ubezpieczeń społecznych, krajowego prawa ubezpieczeń społecznych, elementów polskiego prawa podatkowego oraz unijnego prawa podatkowego w kontekście pracowników o statusie rezydentów, multilateralnych i bilateralnych uregulowań w zakresie ubezpieczeń społecznych pracowników niebędących „obywatelami” Unii Europejskiej. Oczywiście, powyższy zakres został zaprezentowany jedynie hasłowo, ponieważ w istocie składa się na niego około 40 różnorodnych krajowych, unijnych i europejskich aktów prawnych. Jasne, więc wydaje się, dlaczego niemożliwe jest sporządzenie sensownego i mądrze skompilowanego uregulowania wewnętrznego na kilku lub kilkunastu stronach regulaminu. Podsumowanie Korzyści ekonomiczne, a także procesowe, płynące z wdrożenia uregulowań wewnątrzzakładowych są oczywiste. Złożoność materii również jest oczywista, co wyjaśnia, dlaczego przedsiębiorcy nie wykorzystują przysługujących im zgodnie z prawem możliwości finansowych. Prawidłowego regulaminu nie sposób wykonać w ciągu kilku dni, choćby dlatego, że pewne jego „ustawienia” są wynikiem symulacji matematycznych oraz prawnych poczynionych po wcześniejszej analizie plików cyfrowych ddd danego pracodawcy, w kontekście innej dokumentacji pracodawców. Zanim stworzy się regulamin pracy zadać należy wcześniej bardzo wiele pytań i poczynić szereg różnorodnych ustaleń odnoszących się przedsiębiorstwa pracodawcy, choćby dlatego, że kierowcy nie są jedynymi pracownikami danego pracodawcy. Tworzenie uregulowań wewnętrznych, bez dokonania wcześniejszej analizy plików ddd oraz bez drobiazgowej znajomości warstwy matematycznej kilkudziesięciu krajowych i międzynarodowych instrumentów prawa pracy, nie może przynieść dobrych skutków, a łudzenie się, że stanie się cud i jakiś domorosły „specjalista” prawidłowo wykona dla pracodawcy transportowego jeden z najtrudniejszych z dokumentów, jaki w ogóle występuje w prawie – jest po prostu niepoważne. Zawsze, więc sugeruję specjaliście, który chce wykonać wewnątrzzakładowe uregulowania dla Państwa firmy – niezależnie czy jest prawnikiem, czy też nie – zadać te same pytania: Od kiedy specjalizuje się Pan/Pani w prawie pracy? Od kiedy specjalizuje się Pan/Pani w prawie pracy kierowców? Od kiedy specjalizuje się Pan/Pani w międzynarodowym prawie pracy pracowników delegowanych? Od kiedy specjalizuje się Pan/Pani w krajowym i międzynarodowym prawie ubezpieczeń społecznych i prawie podatkowym związanym z wynagrodzeniami? Czy posiada Pan/Pani wykształcenie prawnicze? Z jakich dokładnie materiałów – podręczników – Pan/Pani korzystał tworząc wewnętrzne uregulowania prawa pracy kierowców? Czy dla oceny zasadności wdrożenia poszczególnych uregulowań dokonał Pan/Pani analiz plików ddd oraz na jakim oprogramowaniu? Jakie funkcje (instrumenty prawa pracy) proponuje Pan włączyć w aplikacjach wykonujących ewidencję czasu pracy oraz wyliczających wynagrodzenie wraz z oskładkowaniem oraz dlaczego takie a nie inne? Jakie Pan/Pani posiada doświadczenie procesowe a w szczególności skąd Pan/Pani zakłada, że rozwiązania zaproponowane w uregulowaniach wewnątrzzakładowych obronią się w procesie? Jeśli prawnik lub specjalista nie potrafi odpowiedzieć na którekolwiek z powyższych pytań lub na którekolwiek z nich udziela odpowiedzi negatywnej, wówczas z całą pewnością nie spełnia niezwykle wyśrubowanych wymagań dla sporządzenia wewnętrznych uregulowań prawa pracy branży TSL – czego dowodem jest niemalże każdy kolejny proces kierowców przeciwko pracodawcom. Jeśli są Państwo zainteresowani przygotowaniem oraz wdrożeniem prawidłowych uregulowań wewnątrzzakładowych, które będą miały sens ekonomiczny podobny do „turbodoładowania” oraz sprawdzą się procesowo, zachęcam do kontaktu z przedstawicielami naszej Kancelarii Prawnej Viggen
Autor publikacji: Dr Mariusz Miąsko Prezes Kancelarii Prawnej Viggen Powszechnie uważa się, że rentowność transportu drogowego jest już „wyżyłowana” do granic możliwości jak stary silnik. W zasadzie, gdyby chcieć stosować się do wszystkich obwarowań prawnych obowiązujących nie tyle na gruncie polskiego, co raczej unijnego prawa, to okazałoby się, że niemalże każde przedsiębiorstwo musiałoby zostać zlikwidowane, ponieważ opory prawne są tak duże, że wręcz zatrzymują przysłowiowy silnik biznesu na gruncie obecnych realiów rentowności frachtu. Są jednak dwa aspekty, które decydują, że transport nadal jest rentowny, choć w niektórych przypadkach rentowność bywa nieco złudna. Pierwszy aspekt wynika z niedoskonałości różnorodnych systemów kontroli i nadzoru w zakresie podatkowym, paliwowym, zakresie norm czasu pracy itp. Niektóre z tych obszarów ulegają radykalnemu uszczelnieniu – tak np. będzie w przypadku norm czasu pracy, ulegającym ewidentnemu uszczelnieniu wobec wprowadzenia w życie tachografów z transmisją danych. Skoro więc jedne pewne obszary generujące rentowność transportu ulegają zawężeniu, toteż coraz większą rolę będą odgrywać inne obszary, które pozwalają „wpompować” gotówkę do umownego „silnika” przedsiębiorstwa transportowego. Wbrew pozorom w przedsiębiorstwach transportowych istnieją jeszcze znaczące pokłady prawne, pozwalające na poczynienie znaczących oszczędności. Patrząc od strony biznesowej, zwyczajnie nie opłaca się z nich nie skorzystać. Z punktu widzenia przedsiębiorcy transportowego, matematycznie rzecz ujmując, nie ma żadnego znaczenia, czy zysk „X zł” wypracowuje dla niego 100 kierowców i 100 ciężarówek, czy też ten sam zysk „X zł” wypracowuje dla niego dla 80 kierowców i 80 ciężarówek wspomaganych przez „turbinę prawną”. Stosując terminologię transportową prawo jest niczym innym jak „turbodoładowaniem” dla silnika biznesu transportowego. Oczywiście, można jeździć samochodem bez turbo doładowania… tylko po co (?), skoro nie mając dodatkowych kosztów można mieć dodatkową moc finansową… Oczywiście, napędzenie turbodoładowania prawnego pochłania nieco energii, ale co z tego, skoro daje 10-15 razy tyle mocy? Temu właśnie zagadnieniu, poświęciłem poniższą publikację, w której wyjaśniam w przystępny sposób, co należy zrobić, aby w przypadku potencjalnych roszczeń wygrać proces i jeszcze dodatkowo mieć 1 milion złotych korzyści w przeliczeniu na 100 kierowców na podstawie prawidłowo wykonanego regulaminu. Rzecz tylko w tym, że turbinę prawną trzeba umieć zainstalować i uruchomić… Wstęp – korzyści dla pracodawców branży transportowej Nie ma tygodnia, w którym pracodawcy transportowi nie zgłaszaliby nam do realizacji kolejnych kilku procesów. Oczywiście, największy udział mają procesy z zakresu prawa pracy oraz prawa przewozowego. Specyfikę prowadzenia tych drugich opiszę niebawem, natomiast w tym momencie postaram się wyjaśnić dlaczego, tak wielu pracodawców przegrywa w procesach wytaczanych przez kierowców. Są to procesy nie tylko o wypłatę diet i ryczałtów, ale w coraz większym stopniu powództwa o wypłatę świadczeń z tytułu dodatków, a w szczególności o dopłatę z tytułu godzin nadliczbowych i dyżurów, a także dodatków za pracę w godzinach nocnych. Pracodawcy prawie zawsze nie dopłacając pracownikom, mylnie sądzą, że wypłacają w prawidłowym wymiarze świadczenia z tytułu godzin nadliczbowych i dyżurów. Tymczasem tak naprawdę wypłacają takie wartości jakie wynikają z ustawień wykorzystywanych programów informatycznych, które zazwyczaj są ustawione w sposób kompletnie nieodpowiadający uregulowaniom wewnętrznym obowiązującym w tychże firmach. Mówiąc w dużym uproszczeniu, aby pracodawcy mogli posługiwać się z korzystnymi dla nich wyliczeniami matematycznymi, musieliby wcześniej wprowadzić oraz aktywować kilkadziesiąt odpowiednich instrumentów ogólnego i transportowego prawa pracy. Stąd też po fali roszczeń „ryczałtowych” należy spodziewać się teraz fali roszczeń z tytułu godzin nadliczbowych i to nie dlatego, że uregulowania prawa pracy nie są korzystne – ponieważ są bardzo korzystne dla pracodawców – ale dlatego, że prawie żadna firma transportowa nie wdrożyła tych korzystnych instrumentów w ogóle lub nie wdrożyła ich w sposób prawidłowy. Stwierdzam ten fakt na podstawie kilkuset zrealizowanych audytów w firmach małych, średnich, dużych i największych. Dla przykładu powiem, że tak naprawdę, niemalże każdy proces o wypłatę ryczałtów noclegowych mógłby być wygrany, o ile tylko pracodawcy posiadaliby w regulaminach odpowiednie zapisy – taka jest prawda. Każdy doskonale bowiem wie, że kierowcy otrzymali świadczenia, na które się umówili z pracodawcami, lecz pracodawcy nieumiejętnie jedynie „rozpisywali” owe kwoty w wewnątrzzakładowych źródłach prawa pracy (regulaminach, obwieszczeniach). Tak samo sytuacja wygląda w kwestii wypłaty dodatków, a w szczególności z tytułu godzin nadliczbowych i dyżurów. W mojej ocenie, przedsiębiorcy transportowi żyją w totalnej niewiedzy i nie mają świadomości, że nie dopłacają w dużym stopniu tych dodatków. Tysiące odbytych rozmów z pracodawcami utwierdzają mnie w przekonaniu, że przedsiębiorcy transportowi nie rozumieją, iż mogliby wypłacać nawet niższe świadczenia z tytułu dodatków przy zachowaniu tej samej płacy netto („na rękę”) z kierowcami, jednocześnie zmniejszając wysokość dodatków od pierwszego miesiąca, po wprowadzeniu optymalnych ustawień, zarabiać/oszczędzać bardzo znaczące kwoty. W ten sposób pracodawcy nie tylko, że mogą wprost zarobić powstrzymując wypływ pieniędzy z tytułu nieoptymalnych ustawień prawa pracy w przedsiębiorstwie, ale ponadto w ogromnym stopniu mogą zmniejszyć (wręcz „do zera”) potencjał ryzyka z tytułu roszczeń przed sądami pracy. Przy odpowiednich zapisach procesy są wręcz „nieprzegrywalne”. Ogromy potencjał korzyści… Prawo pracy daje pracodawcom ogromne możliwości korzyści nie tylko z tytułu świadczenia usług transportowych, ale także z tytułu optymalizacji kosztów pracowniczych. Jest to możliwe w szczególności dzięki opcji wstąpienia pracodawcy w rolę legislatora. Prawo pracy jest unikalną gałęzią pracy, w ramach której pracodawcy w bardzo dużym zakresie mogą ukształtować relacje z pracownikami, znacznie korzystniej względem podstawowych ogólnych zasad, wynikających z Kodeksu Pracy. Efekty zmiany ustawień wewnątrzzakładowych są tak duże, że sięgają średnio 1 miliona zł w przeliczeniu na każdych 100 kierowców zatrudnionych w okresie potencjalnego powództwa (3 lata). Jest to praktycznie jedyna, (poza prawem podatkowym), gałąź prawa pozwalająca przedsiębiorcy samodzielnie, poprzez własne uregulowania legalnie, „wpompować” gotówkę do własnego przedsiębiorstwa, poprzez aktywację odpowiednich instrumentów prawa pracy. Rolą każdego przedsiębiorcy jest przysparzanie dochodów i z punktu widzenia przedsiębiorcy obojętne jest, czy korzyści z działalności gospodarczej będą wynikiem realizacji transportu w zwiększonym wymiarze, czy też rezultatem optymalnego ustawienia kilkudziesięciu instrumentów prawa pracy. Mówiąc nieco bardziej obrazowo, pracodawcy dzięki odpowiednim zapisom wewnątrzzakładowym mogą stać się swoim własnym „bankiem” i mogą sami sobie udzielać bezzwrotnych i nieoprocentowanych „pożyczek”, ponieważ zgodnie z unormowaniami prawa pracy dopuszczalne jest zastosowanie wszelkich korzystnych dla pracodawcy rozwiązań, które nie naruszają zasad wynikających z art. 9 i art. 18 KP. Zagadnienie to wydaje się niezbyt trudne, ale warto wiedzieć, że indywidualnym uregulowaniom podlega kilkadziesiąt instytucji prawa pracy, wzajemnie między sobą korelujących, wchodzących w życie w odmiennych trybach, procedurach i zasadach. Jednocześnie z racji potencjału korzyści oraz złożoności optymalizacji wewnątrzzakładowych instrumentów prawa pracy, nie ma trudniejszego, bardziej złożonego oraz bardziej odpowiedzialnego zagadnienia, niż sporządzenie oraz wdrożenie wewnętrznych uregulowań prawa pracy, takich jak: regulamin pracy, regulamin wynagradzania, obwieszczenie, informacja o warunkach zatrudnienia. Sporządzenie tych uregulowań jest związane z najwyższym możliwym poziomem wtajemniczenia w proceduralne i matematyczne arkana prawa pracy, a umiejętności oraz doświadczenie związane z przygotowaniem wewnątrzzakładowych (lub międzyzakładowych) źródeł prawa nabywa się latami. Rzecz bowiem w tym, że prawo pracy jest nie tylko ścisłą dyscypliną nauki, ale dyscypliną wprost matematyczną, rozgrywającą się równolegle na kilku płaszczyznach: krajowego, unijnego i międzynarodowego prawa pracy, prawa pracowników delegowanych, prawa ubezpieczeń społecznych i prawa podatkowego, prawa pracowników w podróży służbowych. Trochę statystyki poaudytowej w firmach transportowych Potwierdzają to wyniki przeprowadzonych w firmach transportowych około 400 audytów, które miałem okazję zrealizować na przestrzeni ostatniej dekady. W ani jednym przypadku uregulowania wewnętrzne nie zostały unormowane w sposób optymalny, niezależnie od wielkości przedsiębiorstwa pracodawcy. W najlepszym razie, pracodawcy stosowali około 30-40% możliwych uregulowań. Wykorzystywali, więc zaledwie 30-40% potencjału korzyści. Jednak w ogromnej większości pracodawcy zużytkowali zaledwie około 10-20% możliwych – korzystnych dla siebie uregulowań wewnętrznych. Przedmiotowe wartości będą bardziej dostrzegalne, gdy zdamy sobie sprawy, że obecnie polskie przedsiębiorstwa transportowe statystycznie nie wykorzystują korzyści na poziomie 90% do 60% z każdego miliona złotych w przeliczeniu na każdych kolejnych 100 kierowców. Wynika to z nieświadomości i niezrozumienia zasad funkcjonowania poszczególnych instytucji prawa pracy przez pracodawców, którzy wprowadzali uregulowania mniej korzystne sądząc, że wprowadzają uregulowania korzystne. W ogromnej mierze błędy w regulaminach wynikają z niezrozumienia zasady działania warstwy matematycznej uregulowań prawa pracy itp. Problem wynika z faktu, że prawników specjalizujących się w sporządzaniu regulaminów jest w Polsce zaledwie kilkunastu, a w branży transportowej jeszcze mniej. W efekcie, wewnętrzne uregulowania prawa pracy sporządzają najczęściej: kadrowe, księgowe i tak zwani „specjaliści” z najróżniejszych firm doradczych, którzy tak naprawdę kompletnie nie rozumieją nawet elementarnych (podstawowych) zasad działania instytucji prawa pracy. Nie ma drogi na skróty – dogłębne rozumienie zagadnienia źródłem sukcesu Zagadnienie sporządzenia w pełni profesjonalnych uregulowań wewnętrznych prawa pracy wydało mi się na tyle fascynujące, że postanowiłem poświęcić mu kilka lat i przygotowałem opracowanie (podręcznik), poświęcony relacjom poszczególnych instrumentów prawa pracy w kontekście optymalizacji kosztów pracowniczych w branży transportowej. W ten sposób pod przewodem prof. A. Świątkowskiego i dr Marcina Wujczyka (katedra Prawa Pracy UJ) powstała praca (nieopublikowany jeszcze podręcznik) „Czas pracy pracowników mobilnych. Rozbieżności pomiędzy uregulowaniami prawa krajowego a uregulowaniami prawa międzynarodowego na gruncie analizy Rozporządzenia 561/2006 WE”, w którym (na 1128 stronach) opisałem szczegółowe zasady funkcjonowania kilkudziesięciu instrumentów prawa pracy w kontekście optymalizacji kosztów pracowniczych. Prawdziwość teoretycznych założeń miałem okazję skonfrontować w praktyce przy konstruowaniu algorytmu programu informatycznego VTS (firmy VTS Project Sp. z służącego do wyliczenia ewidencji czasu pracy kierowców oraz wyliczenia wynagrodzeń, a także oskładkowania wynagrodzeń kierowców. Dzięki temu miałem unikalną okazję zrozumienia prawnych, matematycznych i logicznych zależności pomiędzy poszczególnymi instrumentami prawa pracy oraz dostrzeżenia błędów (często bardzo poważnych a wręcz elementarnych) występujących w dostępnych na rynku aplikacjach informatycznych, rozliczających ewidencję oraz wyliczających wynagrodzenie wraz z oskładkowaniem oraz w oprogramowaniu księgowości pracowniczej. Niestety, konstrukcje prawne, a także algorytmy niektórych aplikacji informatycznych, tworzą najczęściej tak zwani „eksperci” niebędący prawnikami prawa pracy, lecz bardzo chętnie sporządzający regulaminy „na zawołanie”. Ci sami doradcy i tzw.: „eksperci” mogliby równie dobrze konstruować mosty wiszące i samoloty odrzutowe, ponieważ poziom złożoności oraz wyrafinowania z wykonaniem prawidłowych uregulowań wewnętrznych jest porównywalny. Efekty byłyby równie katastrofalne, jak katastrofalne są skutki tworzenia regulaminów przez podmioty do tego niewykwalifikowane, co widać niemalże w każdym kolejnym procesie sądowym wytoczonym przez kierowców przeciwko pracodawcom transportowym, niezależnie czego ten proces dotyczy (ryczałtów noclegowych, diet, godzin nadliczbowych, dyżurów itd.). Zawsze zadziwiała mnie śmiałość i odwaga granicząca z brakiem odpowiedzialności po stronie inżynierów, informatyków, ale także prawników niewyspecjalizowanych w transportowym prawie pracy, którzy albo z nonszalancji, albo też z kompletnej nieznajomości głębi złożoności zakresu regulacji międzyzakładowych, z jakiegoś powodu uznali, że są w stanie podołać niemożliwemu – i na odpowiedzialność klienta oraz na koszt klienta, tworzą uregulowania, których kompletnie nie rozumieją ani w zakresie materialnoprawnym, ani w zakresie proceduralnym, ani w zakresie procesowym. Trudność z przygotowania wewnątrzzakładowych źródeł prawa pracy wynika z konieczności uwzględnienia bardzo wielu aspektów (instrumentów prawa pracy). Jednak prawidłowe sporządzenie i wdrożenie wewnątrzzakładowych źródeł prawa pracy opłaca się pracodawcom, ponieważ z jednej strony generować może ogromne korzyści finansowe i oszczędności, a z drugiej strony bardzo poważnie zmniejsza potencjał roszczeń względem pracodawców. W świetle powyższego stwierdzam, że powierzenie przygotowania uregulowań wewnątrzzakładowych podmiotom lub nawet prawnikom, którzy nie są ściśle wyspecjalizowani w sporządzaniu uregulowań transportowego prawa pracy, jest proszeniem się o nieszczęście na własne życzenie – czego dowodem są tysiące pozwów kierowców o wypłatę ryczałtów noclegowych, diet, godzin nadliczbowych, dyżurów itp. Tak naprawdę tych roszczeń oraz pozwów powinno nie być, przy odpowiednich zapisach wewnątrzzakładowego prawa pracy, gdyby tylko uregulowań wewnętrznych nie pisali tak zwani „specjaliści”, którzy gdyby rozumieli zakres własnej nieświadomości, to nigdy nie odważyliby się nawet pomyśleć, że mogliby próbować sporządzić uregulowania wewnątrzzakładowe dla jakiegokolwiek pracodawcy. Taka niestety jest brutalna prawda i to jest prawda, której skutki wychodzą podczas dosłownie każdego kolejnego przegranego przez pracodawców procesu sądowego! Każdy, kto miał okazję uczestniczyć w prelekcji podczas szkolenia na ten temat lub w innym spotkaniu ze mną poświęconemu temu zagadnieniu, doskonale wie o czym mowa. Aktywacja uregulowań wewnątrzzakładowych Pracodawca może liczyć na korzyści ekonomiczne płynące z uregulowań wewnętrznych wyłącznie jeśli zostaną prawidłowo przygotowane (opisane) oraz właściwie wdrożone zgodnie ze ściśle obowiązującą procedurą. Już wcześniej wspomniałem, że istnieje kilkadziesiąt instrumentów transportowego prawa pracy, które należy włączyć (aktywować). Ujmując sprawę w sposób obrazowy warto wiedzieć, że uregulowania prawa pracy (jeśli chodzi o zasadę działania) bardzo przypominają pulpit nowoczesnego samochodu, na którym mamy dziesiątki przełączników oraz instrumentów, które co do zasady działają automatycznie – np.: automatyczna skrzynia biegów, automatyczna zmiana świateł, automatyczne wycieraczki, automatyczna klimatyzacja. Wszystko działa niby automatycznie, ale pod warunkiem, że odpowiednie przełączniki ustawimy za pierwszym razem w tryb „automatyczny”. Dokładnie tak samo działają instrumenty prawa pracy – owszem przynoszą ogromne korzyści, ale pod warunkiem, że w ogóle znajdują się w regulaminie oraz, że zostały „włączone” w ściśle określony sposób w tryb „automatycznego” działania. W innym przypadku w przedsiębiorstwie będą obowiązywały uregulowania niekorzystne dla pracodawców. Warto przy tym pamiętać, że odrębna jest procedura dla wdrożenia („włączenia”) całego wewnątrzzakładowego uregulowania (np. regulaminu wynagradzania), a inna jest procedura dla wdrożenia („włączenia”) poszczególnych instytucji (instrumentów) występujących w regulaminie (np.: indywidualny rozkład czasu pracy). Niejako na marginesie przypomnę tylko, że nieco inna jest procedura ogłoszenia regulaminu pracy niż regulaminu wynagradzania – o czym się zazwyczaj zapomina. Nie wystarczy, więc zapisać w wewnątrzzakładowych źródłach poszczególnych instrumentów prawa pracy, ale trzeba jeszcze je – każdy z osobna prawidłowo (zgodnie z odpowiednią procedurą) aktywować – „włączyć”. 60 instytucji (instrumentów) prawa pracy Na wstępie warto zauważyć, że wewnętrzne uregulowania prawa pracy muszą posiadać zbiór konstytutywnych (obligatoryjnych) ustawowych cech. Cechami tymi musi legitymować się każdy regulamin (pracy i wynagradzania), aby w ogóle miał normatywny, wiążący charakter. Jednak zaimplementowanie do regulaminów wyłącznie jego konstytutywnych cech nie daje pracodawcom żadnych korzyści. Korzyści wynikają z zaimplementowania kilkudziesięciu fakultatywnych instrumentów prawa pracy. Jedna z trudności związanych z przygotowaniem wewnątrzzakładowych zakładowych źródeł prawa pracy wynika z mnogości fakultatywnych (korzystnych dla pracodawców) instrumentów, które należy uwzględnić. W branży transportu drogowego istnieje przynajmniej 60 instytucji transportowego prawa pracy (instrumentów), które należy opisać oraz aktywować, aby można było liczyć na korzyści ekonomiczne oraz korzyści niematerialne (np.: procesowe). Objętość uregulowań wewnątrzzakładowych prawa pracy Oczywiście, wielość instrumentów przekłada się wprost na obszerność wewnątrzzakładowych uregulowań. Choć uregulowań wewnątrzzakładowych nie powinno się mierzyć objętością, niemniej jednak warto mieć świadomość, że minimalną objętość, na której można zapisać ponad 60 instrumentów transportowego prawa pracy, to około 80-90 stron. Uaktywnienie wszystkich powyższych instrumentów w akcie krótszej formie jest zwyczajnie niemożliwe – co stwierdzam jako praktyk, który audytował kilkaset i wykonał kilkadziesiąt wewnątrzzakładowych uregulowań transportowego prawa pracy. Możliwości skrócenia lub pominięcia niektórych uregulowań wewnątrzzakładowych Duża ilość instrumentów transportowego prawa pracy wynika wprost ze złożoności mobilnego oraz międzynarodowego charakteru pracy kierowców, co przekłada się na ilość źródeł prawa pracy, które mają zastosowanie do tej populacji pracowników. Oczywiście, nie ma obowiązku zastosowania u pracodawcy wszystkich ponad 60 instrumentów transportowego prawa pracy, ale pominięcie niektórych z nich musi odbyć się ze stratą dla pracodawcy. Chcąc osiągnąć maksymalne korzyści pracodawcy należy, więc w zakładowych uregulowaniach prawa pracy uwzględnić wszystkie możliwe instrumenty krajowego prawa pracy lex generalis (Kodeks Pracy) oraz lex specialis (Ustawa o czasie pracy kierowców), uregulowania unijnego prawa pracy kierowców, unijnego prawa pracy pracowników delegowanych, unijnego prawa ubezpieczeń społecznych, krajowego prawa ubezpieczeń społecznych, elementów polskiego prawa podatkowego oraz unijnego prawa podatkowego w kontekście pracowników o statusie rezydentów, multilateralnych i bilateralnych uregulowań w zakresie ubezpieczeń społecznych pracowników niebędących „obywatelami” Unii Europejskiej. Oczywiście, powyższy zakres został zaprezentowany jedynie hasłowo, ponieważ w istocie składa się na niego około 40 różnorodnych krajowych, unijnych i europejskich aktów prawnych. Jasne, więc wydaje się, dlaczego niemożliwe jest sporządzenie sensownego i mądrze skompilowanego uregulowania wewnętrznego na kilku lub kilkunastu stronach regulaminu. Podsumowanie Korzyści ekonomiczne, a także procesowe, płynące z wdrożenia uregulowań wewnątrzzakładowych są oczywiste. Złożoność materii również jest oczywista, co wyjaśnia, dlaczego przedsiębiorcy nie wykorzystują przysługujących im zgodnie z prawem możliwości finansowych. Prawidłowego regulaminu nie sposób wykonać w ciągu kilku dni, choćby dlatego, że pewne jego „ustawienia” są wynikiem symulacji matematycznych oraz prawnych poczynionych po wcześniejszej analizie plików cyfrowych ddd danego pracodawcy, w kontekście innej dokumentacji pracodawców. Zanim stworzy się regulamin pracy zadać należy wcześniej bardzo wiele pytań i poczynić szereg różnorodnych ustaleń odnoszących się przedsiębiorstwa pracodawcy, choćby dlatego, że kierowcy nie są jedynymi pracownikami danego pracodawcy. Tworzenie uregulowań wewnętrznych, bez dokonania wcześniejszej analizy plików ddd oraz bez drobiazgowej znajomości warstwy matematycznej kilkudziesięciu krajowych i międzynarodowych instrumentów prawa pracy, nie może przynieść dobrych skutków, a łudzenie się, że stanie się cud i jakiś domorosły „specjalista” prawidłowo wykona dla pracodawcy transportowego jeden z najtrudniejszych z dokumentów, jaki w ogóle występuje w prawie – jest po prostu niepoważne. Zawsze, więc sugeruję specjaliście, który chce wykonać wewnątrzzakładowe uregulowania dla Państwa firmy – niezależnie czy jest prawnikiem, czy też nie – zadać te same pytania: Od kiedy specjalizuje się Pan/Pani w prawie pracy? Od kiedy specjalizuje się Pan/Pani w prawie pracy kierowców? Od kiedy specjalizuje się Pan/Pani w międzynarodowym prawie pracy pracowników delegowanych? Od kiedy specjalizuje się Pan/Pani w krajowym i międzynarodowym prawie ubezpieczeń społecznych i prawie podatkowym związanym z wynagrodzeniami? Czy posiada Pan/Pani wykształcenie prawnicze? Z jakich dokładnie materiałów – podręczników – Pan/Pani korzystał tworząc wewnętrzne uregulowania prawa pracy kierowców? Czy dla oceny zasadności wdrożenia poszczególnych uregulowań dokonał Pan/Pani analiz plików ddd oraz na jakim oprogramowaniu? Jakie funkcje (instrumenty prawa pracy) proponuje Pan włączyć w aplikacjach wykonujących ewidencję czasu pracy oraz wyliczających wynagrodzenie wraz z oskładkowaniem oraz dlaczego takie a nie inne? Jakie Pan/Pani posiada doświadczenie procesowe a w szczególności skąd Pan/Pani zakłada, że rozwiązania zaproponowane w uregulowaniach wewnątrzzakładowych obronią się w procesie? Jeśli prawnik lub specjalista nie potrafi odpowiedzieć na którekolwiek z powyższych pytań lub na którekolwiek z nich udziela odpowiedzi negatywnej, wówczas z całą pewnością nie spełnia niezwykle wyśrubowanych wymagań dla sporządzenia wewnętrznych uregulowań prawa pracy branży TSL – czego dowodem jest niemalże każdy kolejny proces kierowców przeciwko pracodawcom. Jeśli są Państwo zainteresowani przygotowaniem oraz wdrożeniem prawidłowych uregulowań wewnątrzzakładowych, które będą miały sens ekonomiczny podobny do „turbodoładowania” oraz sprawdzą się procesowo, zachęcam do kontaktu z przedstawicielami naszej Kancelarii Prawnej Viggen 509 982 577 (12) 637-24-57 biuro1@ – TWORZYMY NAJLEPSZE REGULAMINY W POLSCE! Niniejszy dokument podlega ochronie prawnej na mocy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (ustawa z dnia 4 lutego 1994 r., Dz. U. z późn. zm.).
XMaxxaMX zapytał(a) o 18:51 Jak zarobić milion złotych? Witam, ma może ktoś dobry sposób zarobienia miliona, bo bardzo mi by się przydał. 1 ocena | na tak 100% 1 0 Odpowiedz Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:52 Jak każdemu zresztą. Załóż własną firmę, która będzie sławna na skalę światową i będzie dobrze zarabiała. Takie pytania zadajesz na tym portalu? o-o 0 0 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Jak zarabiać na nieruchomościach w Polsce. Sposoby. Fot. PixabayJest wiele sposobów inwestowania w mieszkania, domy lub nieruchomości komercyjne, ale jak zarabiać na nieruchomościach 10 tys. zł miesięcznie? Obecny kryzys dał się we znaki prawie wszystkim. Rząd zakazał prowadzenia wielu biznesów w tym wynajmu krótko terminowego. Jednak właściciele mieszkań, którzy nie byli nastawieni na wynajem krótko terminowy, nie mają większego problemu. W takim razie jak zarabiać na nieruchomościach?Co więcej, obecna sytuacja musi się kiedyś skończyć, a jeżeli się skończy, to wynajem krótko terminowy więc jak zarobić na nieruchomościach 10 tys. zł miesięcznie w najbliższej przyszłości?Inwestowanie w apartamenty w turystycznych miastach w Polsce, od lat jest bardzo dobrą nieruchomości w okresie wakacyjnym kasują 12 tys. zł za miesiąc wynajętego apartamentu w takich miastach jak Gdańsk, Sopot, z dwójką dzieci, bookująca dzisiaj apartament w dobrej lokalizacji na 30 dni w Trójmieście podczas okresu wakacyjnego musi zapłacić około 12 tys. za najem apartamentu w tym okresie poniżej 12 tys. zł za 30 dni pobytu są dostępne (oczywiście poza kryzysem).Jednak im niższa cena tym mieszkanie będzie w znacznie gorszej lokalizacji i standard w dobrej lokalizacji to mniej więcej 12 tys. zł, bardzo dobry standard w dobrej lokalizacji wynosi więcej 100 proc. a nawet 300 proc. czyli 24 tys. zł lub 36 tys. zł (oczywiście poza kryzysem).Jak zarabiać na nieruchomościach 10 tys. zł miesięcznie?Jak zarabiać na nieruchomościach 4 tys. zł miesięcznie?10 sposobów na jak zarabiać na nieruchomościach?10 powodów, dla których warto i jak zarabiać na nieruchomościach?Jak zarabiać na nieruchomościach przez 20 lat?Jak zarabiać na nieruchomościach po przejściu kryzysu 2020/21?Kryzys na ryku mieszkaniowym – jak zarabiać na nieruchomościach?Czy dalej będzie się opłacało inwestować w mieszkania?Dalej zastanawiasz się jak inwestować w nieruchomości? A może właśnie wakacyjny nad polskim morzem jest najdroższy. Dla inwestorów w apartamenty to złote sezonem, za miesiąc podobnego apartamentu zapłacimy o około 40/50 proc. sezonem, wynajmując ten sam apartament na każdy weekend w miesiącu od piątku do poniedziałku, można zainkasować do 3 tys. zł miesięcznie. Dodatkowo inwestycja może być wynajmowana w środku pewności, aby każdy mógł sprawdzić aktualne ceny wynajmu apartamentów w całej Polsce, wejdź i sprawdź, ile można zarobić, na wynajmie apartamentów w Gdańsku, Sopocie, Gdyni lub innych turystycznych miastach w sprawdź ceny dopiero gdy przejdzie też: Czy mamy spadek cen mieszkań? Ceny mieszkań prognozy 2022Inwestowanie w mieszkania, było, jest i będzie opłacalne. Ceny mieszkań co jakiś czas spadają, jednak po czasie znowu zaczynają jest, aby inwestycja przynosiła zyski z wynajmu, które w ciągu lat posiadania inwestycji przekraczają wartość nieruchomości inwestuje się na wiele sposobów. Dzisiaj wyjaśniłem jak inwestować w nieruchomości w Trójmieście, ale to nie oznacza, że nie możesz inwestować w Krakowie, Wrocławiu lub Poznaniu, wszystko zależy od preferencji apartamenty w ciągu 10 lat mogą wygenerować 100 proc. zysku od początkowej ceny nieruchomości oraz 100 proc. wzrostu ceny którego cena wynosi 500 tys. zł w ciągu 10 lat, może podrożeć o 100 proc. do 1 mln zł. Dodatkowo można zarobić 500 tys. zł, wynajmując ten apartament, za średnio 4 tys. zł miesięcznie przez 10 że dzisiaj średni miesięczny zysk z powyższego apartamentu wynosi 3,5 tys. za 7 lat po dodaniu wzrostu cen wynajmu apartamentów, ten sam apartament będzie wynajmowany za średnio 5,5 tys. zł, a za 10 lat za 6 tys. obliczeń użyłem ostrożnych kalkulacji, czyli nie wysokich, a nawet zaniżonych, jeżeli przez następne 10 lat rynek nieruchomości w Polsce będzie podążał tak dobrym torem, jak inwestować w mieszkania w inny sposób niż wynajmowanie apartamentów turystom?Tak jak pisałem wcześniej, sposobów na inwestowanie w nieruchomości jest bardzo mieszkań w turystycznych miastach jest tylko jednym z wynajmowania mieszkania turystom, trzeba mieć apartament w dobrej lokalizacji w wysokim łatwym i bardzo opłacalnym sposobem na inwestowanie w nieruchomości jest wynajmowanie pojedynczych pokoi w mieszkaniu ten sposób 4-pokojowe mieszkanie w okolicy uniwersytetu może generować 5 tys. zł przychodu. Plusem jest, że studenci podpisują kontrakt na cały rok długoterminowemu kontraktowi właściciel zyskuje w wakacje, mieszkanie może być wynajmowane pracownikom, a jeżeli to miejscowość turystyczna, oczywiście uważam, że miasta, które jednocześnie są turystyczne, uniwersyteckie a do tego przemysłowe są najlepsze do inwestowania w Trójmiasto, które składa się z Gdańska, Sopotu i Gdyni jest jednym z najlepszych miejsc w Polsce do inwestowania w Poznań i Kraków to także bardzo dobre miasta do inwestowania w to Trójmiasto to aglomeracja uniwersytecka, turystyczna, portowa z dostępem do morza i licznymi plażami, a nawet przemysłowa i handlowa, dlatego w ostatnich latach, między innymi to w Trójmieście rynek nieruchomości rozwijał się najlepiej w całym sam koniec powtórzę, że inwestowanie w nieruchomości w Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie, a nawet w Warszawie może być tak samo dobre, a nawet lepsze niż w Trójmieście, wszystko zależy od Twoich zarabiać na nieruchomościach 4 tys. zł miesięcznie?W rzeczywistości inwestowanie w nieruchomości, dla zwykłego zjadacza chleba, to jedna z najlepszych metod inwestowania na szybszą dla rozważnej osoby, nie ma znaczenia, że jutro ceny apartamentów mogą drastycznie spaść, co do tego nie ma żadnych inwestowanie w apartamenty i mieszkania nie polega na kupieniu nieruchomości na 5 lat, a 25 lat lub 30 lat, a nawet 40 lat lub w nieruchomości i spadek cen, od czasu do czasu, to są trochę jak dzisiaj apartament inwestycyjny za 350 tys. zł, mimo to, że za dwa lata cena Twojej nieruchomości może spaść do 300 tys. zł, to za 10 lat, to mieszkanie może podwoić swoją cenę, czyli wartość w 10 lat wyniesie 700 tys. każdego miesiąca zarabiasz, na wynajmie przykładowe 2 tys. lub 3 tys. zł, a nawet 4 tys. kupić mieszkanie rozważnie, nie za drogo i w normalnej lokalizacji, gdzie są studenci oraz dni pobytu w Gdańsku, średniej klasy apartamencie kosztuje 1 815 zł, czyli 363 zł za noc (oczywiście poza kryzysem).Teraz odpowiedz sobie na pytanie — czy nieruchomości to zła, czy dobra inwestycja?Drugi średni apartament za 8 nocy kosztuje 3 318 zł, to daje 415 zł za jedną odpowiedz sobie na pytanie — czy inwestowanie w nieruchomości, to zły, czy dobry sposób inwestowania (oczywiście po za kryzysem)?10 sposobów na jak zarabiać na nieruchomościach?Jak zarabiać na nieruchomościach? Osoby posiadające wiedzę z tego tekstu, nigdy nie zainwestowałyby w GetBack lub Amber uwierzysz następnej osobie, że inwestowanie w nieruchomości, jest nieopłacalne. Zapoznaj się z dziesięcioma sposobami, jak zarabiać na mieszkania to pierwsze źródło uzyskiwania korzyści majątkowych inwestowania w nieruchomości, wynajmując mieszkanie, najemca płaci za najmowane mieszkanie, zysk idzie na Twoje zarobić na mieszkaniu? Spłata kredytu hipotecznego, inwestowanie w mieszkania bardzo często jest finansowane kredytem hipotecznym, obok czystego zysku z punktu pierwszego, pieniądze z wynajmu spłacają kredyt hipoteczny, im więcej kredytu spłacisz, tym większa część nieruchomości należy do cen nieruchomości, ludzie boją się spadku ceny nieruchomości i bardzo dobrze, jednak na przestrzeni lat nieruchomości drożeją razem z inflacją lub ponad inflację, w ciągu 10 lat średnio mieszkania i domy mogą powiększyć swoją wartość o 50 proc. lub 100 proc., wszystko zależy od lokalizacji a dokładnie miasta lub danego mieszkań rodzinom lub parom jest opłacalne, jeszcze bardziej opłacalne, może być wynajmowanie mieszkań na pokoje studentom lub pracownikom. W ten sposób można zarobić nawet 50 proc. więcej z tej samej które nie chcą zajmować się swoim mieszkaniem inwestycyjnym, mogą wydzierżawić nieruchomość zainteresowanej firmie. Istnieją agencje mieszkaniowe, które zarządzają wynajmem kupno, remont, sprzedaż, możesz się trudnić inwestowaniem w nieruchomości do remontu, po wyremontowaniu inwestycji możesz ją sprzedać z dużym zyskiem, ten sposób jest dosyć ryzykowny dla zwykłego zjadacza chleba, który nie posiada wystarczającej wiedzy na ten zarabiać na nieruchomościach? Budowa domów, zainteresowani mogą budować domki mieszkalne, sprzedając je ze znacznym zyskiem. Budujemy jeden, sprzedajemy i zarabiamy. Budujemy drugi, sprzedajemy i zarabiamy wynajmu nieruchomości to bardzo dobry sposób na biznes. Nie musisz posiadać ani jednej nieruchomości, zarabiasz na zarządzaniu nieruchomościami swoich w nieruchomości komercyjne, pomieszczenia na sklep, na salon fryzjerski, restauracje to też inwestycja, także można się wzbogacić. Posiadając tego rodzaju nieruchomości, wynajmujesz je kredyt hipoteczny domu, w którym mieszkamy, zyskujemy na oprocentowaniu kredytu. Im więcej kapitału wpłacamy, tym mniej odsetek jest do spłaty, to nic innego jak jedna z najpewniejszych inwestycji na powodów, dla których warto i jak zarabiać na nieruchomościach?Zanim podejmiesz decyzję o zakupie mieszkania lub o pozostaniu na wynajmie do końca życia, zapoznaj się z tym tekstem, może Ci pomóc w podjęciu decyzji: 10 powodów, dla których warto kupić mieszkanie, spłacasz mieszkanie właścicielowi, nawet jeżeli kupisz mieszkanie z pomocą kredytu hipotecznego, zaczniesz spłacać mieszkanie tylko sobie. Zamiast płacić właścicielowi 2 tys. zł miesięcznie, 2 tys. zł miesięcznie idzie na Twoje średnio co 10 lat podwajają swoją cenę nawet o 100 proc. – to jedna z najlepszych inwestycji chroniąca przed inflacją, a także generująca zysk ponad zmieniając miasto, mogą wynająć swoje mieszkanie, tym samym kredyt będzie się spłacać automatycznie — mimo że nie będziesz mieszkać w nieruchomości, kredyt będzie się mieszkanie jest Twoje — nikt Cię z mieszkania, nie może wyrzucić, możesz, zapraszać kogo chcesz i robić co chcesz, „wolność, Tomku w swoim domku”.Kupno pierwszego mieszkania jest bardzo dobrym wstępem do zakupu drugiego mieszkania. Kupno drugiego mieszkania, nawet małego, jest bardzo dobrą inwestycją na przyszłość. Osoby posiadające 2 lub 3 dobre mieszkania mogą żyć z wynajmu tych nie masz gotówki i kupisz mieszkanie na kredyt, zdobywasz alternatywę do Pracowniczych Planów kapitałowych (PPK). Nadpłaty kapitału kredytu, czyli stopniowe szybsze spłacanie pożyczonych pieniędzy daje realne oszczędności, zyskujesz na odsetkach, realnie szybsza spłata to bardzo dobra inwestycja, nadpłacając kredyt, bank mniej zarabia na odsetkach, im większe nadpłaty tym bank mniej zarobi, a Ty realnie mieszkanie jest Twoje, możesz je sprzedać w każdej chwili. Jeżeli kupisz mieszkanie za 300 tys. zł i po 7 latach podrożeje ono do 500 tys. zł, możesz je sprzedać. W zależności od kredytu, po 7 latach kredytu do spłaty może zostać tylko 200 tys. zł, to oznacza, że w 7 lat zarobiłeś/aś aż 300 tys. mieszkanie, masz realne zabezpieczenie finansowe. Jeżeli w życiu coś się stanie, możesz sprzedać mieszkanie a pieniądze wykorzystać jako polisa którzy posiadają własność, majątek czym definitywnie jest nieruchomość, w oczach innych ludzi uzyskują dodatkowy mieszkania może być wstępem do wymarzonego wolno stojącego domu na przedmieściach. Wielu ludzi marzy, aby zamiast w bloku lub kamienicy zamieszkać z rodziną w domku na przedmieściach w ciszy, spokoju i z własnym zarabiać na nieruchomościach przez 20 lat?W Polsce trzeba wybudować miliony mieszkań — każdy budowlany w Polsce nie zatrzyma się, bo zatrzymać się nie może, w Polsce trzeba budować, budować i jeszcze raz budować mieszkania i ta pewność, że rynek budowlany w Polsce nie może się zatrzymać?Wszystko, przez szare komunistyczne bloki, za 5, 10 lub 15 lat, coraz więcej ludzi będzie uciekało z szarych bloków, nie oszukujmy się, szare bloki są prędzej lub później do obecny rząd zamierza przeznaczyć 7 miliardów złotych na remont bloków z szarej sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby jeden z dziesięciopiętrowych bloków runął jak pudełko z kart?Miliony Polaków chciałoby się z wielkiej płyty wyprowadzić od zaraz, banki przestałyby udzielać kredytów hipotecznych na mieszkania z wielkiej płyty, nastąpiłaby totalna w Polsce, trzeba budować i jeszcze raz budować. Zatem, jeżeli ktoś marzy o karierze właściciela firmy budowlanej, to Polska jest jednym z najlepszych miejsc do bogacenia bogaczem nie zostaniesz jako pomocnik murarza, ale jako właściciel choćby małej budowlanej firmy na przykład, która bierze zlecenia od Polsce istnieją tylko dwa problemy, które mogą zastopować bum budowlany, a także drogę do bogacenia oczywiście, załamanie gospodarcze podobne do drugiej wojny światowej, a bogacenie się, może zniwelować sprzedajne sądownictwo w Polsce, lub fiskus, jedno i drugie może zniszczyć Cię do do załamania gospodarczego podobnego do II Wojny Światowej nie dojdzie, a Twojej firmy nie zniszczy sądownictwo, lub fiskus to droga do zarabiania pieniędzy jest zarabiać na nieruchomościach w Polsce? Polskie osiedla i według polskiej minister w Polsce trzeba wybudować 2 miliony dawna informuje, że w Polsce trzeba wybudować miliony mieszkań – od lat piszemy o bumie budowlanym w Polsce i o możliwościach inwestycyjnych, które czekają na fakt zauważyła nawet minister rozwoju Jadwiga liczba mieszkań na 1000 mieszkańców to 440. W Polsce na 1000 osób mamy 370 mieszkań. Brakuje więc 2 mln mieszkań – zauważa minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Oceniła, że lukę tę można zlikwidować „w dekadę”. Informuje Polska Agencja 2019 r. oddano w Polsce 207 tys. nowo wybudowanych mieszkań, to wzrost o 15% względem roku lakmusowym rządów PiS, a dokładnie sprawdzeniem, czy w Polsce sytuacja się poprawia, będzie ilość budowanych chwali się, że dzięki ich partii w Polsce żyje się lepiej. Jeżeli to prawda, to masowa emigracja z Polski powinna z upływem lat, jeżeli sytuacja w Polsce będzie się polepszać, to masowa emigracja powinna zostać totalnie też: Czy mamy spadek cen mieszkań? Ceny mieszkań prognozy 2022Tym samym naturalne jest, że Polacy z emigracji będą wracać do Polski – więc będą potrzebowali domów i dzisiaj, Polacy za granicy, kupują mieszkania w Polsce pod inwestycje, Polacy w Polsce, także kupują mieszkania pod inwestycję w ludzie mało wierzą w giełdę lub inne metody inwestowania, które kojarzą z instrumentami finansowymi. Nic w tym dziwnego, Amber Gold, GetBack, OFE i fundusze inwestycyjne zrobiły coraz chętniej inwestują w nieruchomości pod wynajem, grunty, a nawet złoto – co do tego nie ma wybudować miliony mieszkań – jak zarabiać na nieruchomościach w miastach?Jednak, jeżeli sytuacja w Polsce jest gorsza, niż mówi się na w telewizji – to bum budowlany w Polsce, zatrzyma się w tym roku lub w z Polski musi zostać zatrzymana, utrata każdego Polaka, który chce pracować to strata dla polskiej za granicy będą wracać, ale tylko, gdy w Polsce będzie coraz lepiej – przez coraz lepiej mam na myśli wynagrodzenia oraz swobodę prowadzenia biznesu, to jest Polską wielka szansa utrzymania bumu budowlanego przez następne 10, a nawet 20 lat i szansa wybudować miliony ciągu ostatnich 20 lat z Polski mogło wyjechać nawet 4 miliony Polaków wraz z dziećmi, gdyby tylko połowa Polaków chciała wrócić do Polski, to 2 miliony Polaków przywiezie do Polski swoje majątki, doświadczenie i emerytury – to duże samych 2 milionów osób jest potrzeba 1 milion mieszkań, dodatkowo trzeba budować mieszkania dla już żyjących ludzi w Polsce, w tym 2 milionów stoją przed wielką szansą, ale do tego potrzebujemy zgody narodowej, swobody prowadzenia biznesu oraz porządnej Armii Wojska zarabiać na nieruchomościach po przejściu kryzysu 2020/21?Na koniec co raz więcej osób jest sceptycznych do inwestowania w mieszkania i zastanawia się, czy dalej będzie się opłacać, inwestować w mieszkania po przejściu zamknięcia gospodarki w 2020 r. i 2021 do tego nie ma wątpliwości. Inwestowanie w nieruchomości wydaje się jak inwestowanie na spadającej giełdzie. To pytanie zadaje sobie miliony ludzi. Czy dalej będzie się opłacać, inwestować w nieruchomości po przejściu tego okropnego kryzysu?Akcje tanieją i nieruchomości tanieją, nie ma komu wynajmować, turystyka, praca i transport na ryku mieszkaniowym – jak zarabiać na nieruchomościach?Tak długo, jak będzie trwał kryzys, tak nie będzie opłacało się inwestować w nieruchomości z punktu widzenia wielu w tym, że to właśnie w nadchodzącym czasie ceny nieruchomości spadną razem z cenami wynajmu mieszkań, które już spadły. Inaczej być nie bardziej mylnego. Europa na turystykę będzie zamknięta. Wynajem mieszkań będzie mieszkań muszą spaść. Chyba że, większość budowanych mieszkań stanie i na rynku cudem nie będzie mieszkań na tanie mieszkania na sprzedaż muszą się pojawić. Im dłużej gospodarka będzie stała, tym więcej mieszkań będzie to właśnie trzyma się pieniądze w nieruchomościach, aby było je można kiedyś spieniężyć, a pieniądze nie ulegały korozji pod naporem rosnących cen i dalej będzie się opłacało inwestować w mieszkania?To trochę pytanie, jak: Czy dalej będzie opłacało się sprzedawać ziemniaki?Ludzie jedzą ziemniaki, więc sprzedaż ziemniaków będzie się muszą gdzieś mieszkać. Dlatego inwestowanie kapitału w nieruchomości będzie się opłacać choćby dla bezpiecznego lokowania zarabiać na nieruchomościach, gdy ceny wynajmu i mieszkań spadną?Spadające ceny mieszkań i wynajmu nie oznaczają, że ludzie „tracą”. Przecież mieszkanie dalej można wynajmować, ale za niższą świat wróci do normy, cena za wynajem się większości ludzi spadek cen nieruchomości nie jest żadną tragedią, bo gdy wszystko wróci do normy, to cena ich nieruchomości mają ci, którzy mają 10 mieszkań i im się budżet nie mogą sprzedać 2 nieruchomości, ale dalej im zostanie 8 nieruchomości, które dalej wynajmują, a nawet ma inną sytuację, która zależy od ryzyka, jakie podjął, inwestując w jeżeli ktoś straci 2 nieruchomości z 10, to dalej ma 8 rok lub dwa sytuacja wróci do normy, ale ta osoba dalej będzie miała te 8 nieruchomości. Więc dalej będzie bogata jednak tylko o 2 nieruchomości w mieszkania vs giełdaAkcje spółek potrafią spaść nawet o 80 proc. lub więcej. Czasem do osiągnięcia wcześniejszej ceny potrzebują nawet 10 pytanie. Jak zarabiać na nieruchomościach w Polsce podczas pokoju?Czy bardziej opłaca się kupić 10 mieszkań i stracić dwa podczas kryzysu?Dwa lata się pomęczyć wynajmując dwóch latach znowu posiadać 8 dobrze zarabiających kupić akcje spółki?Stracić 80 proc. dostawać dywidendy przez 10 10 lat do powrotu ceny sprzed od wszystkiego może trzymać pieniądze w pieniądzach?Trzymając pieniądza w pieniądzu tracisz przez w Polsce wynosi nawet 5 wielu ludzi inflacja jest znacznie wyższa wszystko zależy jak jest koszyki inflacyjne, w których produkty podrożały nawet o 20 proc. w skali oprocentowanie nie daje wzrostu pieniądze obniżają wartość zjada wartość sobie na pytanie. W co lepiej inwestować w sytuacji kryzysowej?Co lepiej posiadać po 5 latach obecnego kryzysu? Jak zarobić na mieszkaniu podczas załamania cen?8 nieruchomości z 10, które po 5 latach znowu produkują duży które po 5 latach są warte o 50 proc. mniej wartości sprzed kryzysu i nie płacą która pod naporem inflacji, niskiego oprocentowania i drukowanych pustych pieniędzy traci na tekst nikogo nie namawia ani nie zniechęca do inwestowania w tym tekście porównaliśmy nieruchomości z inwestowaniem w akcje na giełdzie lub pozostawienie pieniędzy w ma swoje plusy i plusem nieruchomości jest to, że nie są papierkiem, który za tydzień będzie nic niewart po także nie są akcjami spółek, które przez 5 lat nie będą wypłacać dywidendy, a na samym końcu spółka może upaść i akcje będą warte tyle, co papier dom, apartament jest (istnieje).Nieruchomość może kosztować prawie „zero”, ale to się dzieje tylko podczas kataklizmów i wojen.
jak zarobić 1 mln złotych