werona romeo i julia

Verona (/ v ə ˈ r oʊ n ə / və-ROH-nə, Italian: ⓘ; Venetian: Verona or Veròna) is a city on the Adige River in Veneto, Italy, with 258,031 inhabitants. It is one of the seven provincial capitals of the region, and is the largest city municipality in the region and in northeastern Italy. Historię o Romeo i Julii napisaną przez Shakespeare zna każdy. To właśnie w jednym z włoskich miast toczyła się jej akcja. Musieliśmy odwiedzić Weronę i sp W pobliżu obiektu Palazzo Romeo znajdują się liczne atrakcje, takie jak Amfiteatr w Weronie, Ulica Mazzini i Plac Bra. Najbliższe lotnisko, Lotnisko Werona-Villafranca, znajduje się 15 km od obiektu Palazzo Romeo. Miasto miłości i zakochanych. Dla mnie największe rozczarowanie we Włoszech. Dodano: 12 lutego 2023, 11:56. Werona Źródło: WPROST.pl / Klaudia Zawistowska. Na świecie nie brakuje miejsc, które okrzyknięto mianem „miast miłości”. Listę kierunków dla zakochanych z pewnością otwiera Paryż, a wysokie miejsce zajmuje również Rosaline ( / ˈrɒzəlaɪn /) [1] [2] is a fictional character mentioned in William Shakespeare 's tragedy Romeo and Juliet. She is the niece of Lord Capulet. Although an unseen character, her role is important: Romeo 's unrequited love for Rosaline leads him to try to catch a glimpse of her at a gathering hosted by the Capulet family, during Danke Das Ich Dich Kennenlernen Durfte. Romeo i Julia przyciągają do Werony tłumy. Prawie każdy kto pojawia się w tym mieście po raz pierwszy porusza się ich śladami. Matteo Bandella, który wymyślił obie postaci (tak, nie był to Szekspir!), przysłużył się Weronie jak nikt inny. Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy przyjechałam do Werony wyszłam z domu Julii zniesmaczona. Brama domu oblepiona karteczkami z życzeniami i zużytymi gumami do żucia. Posąg Julii z wytartą piersią, bo podobno zdjęcie z ręką na jej piersi przynosi szczęście. Mały, niezbyt ładny balkonik, na i pod którym kłębią się tłumy. Czy tak ma wyglądać wyobrażenie tej romantycznej historii? Po przejściu progu domu prysła ona jak bańka mydlana. Na szczęście Werona ma w sobie coś więcej niż tę słynną, fikcyjną parę. Werona to nie tylko Romeo i Julia Piękno i elegancja – tak nazywają się prawdziwi bohaterowie tego miasta. Nie żyją w cieniu Romea i Julii, ale obok nich. Wystarczy rozejrzeć się wokół, popatrzeć na przepiękne, zadbane kamienice i uśmiechniętych, wytwornych mieszkańców. Tutaj nikt się nie śpieszy, w wąskich uliczkach Werony toczy się prawdziwe włoskie dolce vita. Trzeba je po prostu poczuć i pozwolić mu się ponieść. Zejść ze szlaku Romea i Julii. Via Mazzini Tym razem przyjechaliśmy do Werony tuż przed zachodem słońca. Idealnie. To właśnie wtedy jest tu najpiękniej. Dom Julii zamknięty jest na kłódkę. Tłumy turystów ulatniają się. W spokoju możemy przespacerować się po mieście. Wdrapać się na i podziwiać Weronę nocą, jej dyskretnie oświetlone mosty przecinające rzekę Adygę i grę świateł pomiędzy kamienicami. Piazza dei Signori z pięknymi kamienicami i licznymi kawiarniami. Przecinamy stare, zabytkowe kamienice, każda jest inna, ale każda idealnie wpasowuje się w architekturę miasta. Zachwyceni gra nocnych świateł schodzimy na dol do mostu Ponte Pietra i wdrapujemy się Castel del Pietro, gdzie możemy zobaczyć Weronę w całej jej okazałości. Werona pięknie wygląda stąd w ciągu dnia, a nocą urzeka dystyngowanym spokojem i morzem świateł. Widok na Weronę z Castel del Pietro Werona to także miasto mostów. Najpiękniejszy z nich to Ponte Scaligero, będący częścią XIV wiecznej fortecy Castelvecchio. Rzymska Arena w Weronie Jedną z największych atrakcji Werony jest rzymska Arena zbudowana w I wieku AD. Przetrwała potężne trzęsienie ziemi z XII wieku i dziś jest ogromną salą koncertową na świeżym powietrzu – mieści do 30 000 osób. To właśnie tutaj odbył się debiutancki koncert Placido Domingo. Arena robi wrażenie zarówno z zewnątrz, jak i ze środka. Jeżeli w ciągu dnia zapragniesz uciec od tłumu turystów, udaj się do pobliskiego Giardino Gusti, najpiękniejszego ogrodu Werony. Ten labirynt z żywopłotów jest nieporównywalnie bardziej romantyczny niż wszystkie miejsca Romea i Julii! W Weronie niebanalne muszą być nawet balkony. Krzak w kształcie psa? nie ma problemu 🙂 Wszystkie posty z podróży do Włoch: Włochy Lubisz nasze wpisy? Będzie nam bardzo miło, jeżeli podzielisz się nimi ze znajomymi i zostaniesz naszym stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie! Dziś 14 lutego- dzień, któremu patronuje św. Walenty, czyli Dzień Zakochanych. Przypominają o tym udekorowane sercami wystawy, repertuar kin proponujący tego dnia komedie romantyczne i audycje radiowe emitujące w swoich rozgłośniach muzyczne hity o miłości. I choć Walentynki mają też swoich krytyków, to jednak pozostają świętem przypominającym o potędze miłości. A skoro o zakochaniu mowa – to przedstawiamy Wam dzisiaj włoskie miasto, które najczęściej kojarzy się z historią romantycznej miłości, ale nieszczęśliwej – i może dzięki temu poruszającej wyobraźnię kolejnych pokoleń czytelników. To oczywiście włoska Werona – miasto Romea i Julii czyli miasto zakochanych. Z całą pewnością większość odwiedzających Weronę będzie jednak szukała śladów szekspirowskich kochanków. Uwiecznione przez Szekspira rodziny Capuletich i Montecchich istniały naprawdę (były to ważne rody kupców weneckich), to jednak sama historia burzliwego romansu jest wytworem artystycznej wyobraźni. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Szekspir miał szczególny sentyment do tego miasta, którego nigdy nie nie widział na własne oczy i znał je tylko z relacji innych artystów i kupców weneckich. Choć Romeo i Julia są wytworem literackiej wyobraźni, to jednak w Weronie pielęgnuje się pamięć o kochankach, którzy są jedną z głównych atrakcji turystycznych miasta. Stąd właśnie w Weronie współistnieją miejsca historyczne z legendarnymi. Przy Via delle Arche Scaligeri znajdziemy Dom Romea, a przy Via Cappello 23 – Dom Julii. Sentyment Szekspira do miasta zrodził jego nieśmiertelną legendę i przyczynił się do popularyzacji samej nazwy miasta. Na świecie jest ponad 20 miejscowości o tej nazwie. Jeśli jesteście zainteresowani historią tej niesamowitej pary oraz historią miasta Werony, zapraszamy Was serdecznie na wycieczkę do Włoch w terminie oraz na wycieczkę po Lazurowym Wybrzeżu i Włoszech Półn. w terminie Podczas tych wycieczek będziemy gościć w mieście zakochanych . Kto wie, może znów przeżyjemy na naszej wycieczce zaręczyny? Już 2 pary jadące z nami do Włoch postanowiły zaręczyć się właśnie w mieście Romea i Julii . Znajdź nas na FB Po spędzeniu jednego dnia w Pradze, 10 lipca udaliśmy się w niemalże całodzienną podróż do Werony, w której mieliśmy się przejść tropem Romea i Julii. Werona miała być kolejnym przystankiem w naszej samochodowej podróży po Europie. Jednocześnie, Werona stała się naszym pierwszym, ale nie ostatnim włoskim przystankiem w czasie tej podróży. Pamiętam, jak planowaliśmy cały wyjazd i Kamil pytał mnie „dlaczego Werona?” i śmiał się, kiedy usłyszał, że chcę zostać Julią na balkonie i nie interesuje mnie, że niektórzy uważają to za kiczowate. Chciałam tu przyjechać, zobaczyć i sama stwierdzić czy historia Romea i Julii w Weronie to kicz. I tak właśnie Werona trafiła do naszego planu podróży. A jak było podczas jednego dnia w Weronie i spaceru tropem Romea i Julii? Przeczytajcie, a się przekonacie. Werona – położenie, historia i pochodzenie nazwy Jadąc w kierunku naszego miejsca przeznaczenia, Kamil czytał mi historię Werony, która jest naprawdę fascynująca, ale też burzliwa. Pozwólcie, że bardzo ogólnie Wam ją przedstawię, by nakreślić, skąd dzisiaj w Weronie tyle miejsc do zobaczenia. Werona położona jest w Weneckich Alpach, u podnóża wzgórza św. Piotra, nad rzeką Adygą. Jest to zdecydowanie jedno z najbogatszych miast północnych Włoch, ale jednocześnie bardzo klimatyczne o dużym potencjale turystycznym. Werona zamieszkana była już w czasach prehistorycznych, kiedy to powstały niektóre osiedla na Wzgórzu Św. Piotra, skąd roztacza się przepiękny widok na Adygę i całą Weronę. Nie wiadomo tak naprawdę, kto osiedlił się tutaj pierwszy, bo do dnia dzisiejszego toczy się wokół tego tematu ożywiona dyskusja. Natomiast około roku 390 Werona została podbita lub założona od nowa przez Celtów. Jednak prawdziwe początki świetności miasta datuje się na czas przejęcia go przez Cesarstwo Rzymskie (około 89 r. Wielkie pomniki zbudowane w Weronie w tym okresie przez Rzymian w większości przepadków możemy podziwiać do dzisiaj. W III w. miasto zyskało poszerzone mury miejskie z uwagi na fakt, że wykorzystywane było jako baza wojskowa w wojnach przeciwko barbarzyńcom. Kolejne wieki przynosiły kolejne zmiany włodarzy Werony. Miasto stało się areną wielu bitew. Względne cztery wieki spokoju nastąpiły, kiedy Werona w 1405 roku trafiła pod panowanie Republiki Weneckiej. To jednak nie był koniec burzliwej historii Werony, bo w końcu XVIII wieku zdobył je Napoleon, który następnie przekazał miasto Austriakom, a związek ten tylko umocnił kongres wiedeński z 1815 roku. Związek Werony z Włochami rozpoczął się dopiero w 1866 roku, ale już w 1882 roku miasto nawiedziła powódź i Adyga zalała prawie całe miasto. To spowodowało konieczność przebudowania Werony i przestała być już miastem, które „żyło na wodzie”. Stało się tak za sprawą pobudowanych wałów przeciwpowodziowych, zwanych muraglioni. II wojna światowa także nie oszczędziła miasta, które doświadczyło licznych bombardowań i zostało bardzo zniszczone. Całe szczęście po tym ciężkim okresie, wraz z wejściem Włoch do NATO, ponownie nabrała ważnego znaczenia strategicznego i stopniowo odbudowywano jej bogactwo. Obecnie Werona jest dynamicznie rozwijającym się ośrodkiem, a poprzez swoją historię również chętnie odwiedzanym przez turystów z całego świata miastem. Dodatkowo dzięki Williamowi Shakespearowi można tu odbyć spacer tropem Romea i Julii. Ciekawe jest też pochodzenie samej nazwy miasta, na które istnieje wiele teorii. Większość z nich nawiązuje do imienia, które z czasem przekształciło się w obecną nazwę. Mnie najbardziej podobają się dwie z tych hipotez. Pierwsza z nich mówi o legendzie, w myśl której miasto założył celtycki przywódca Brennus i nazwał je Vae Roma (Biada Rzymowi), co następnie przekształciło się w dzisiejszą nazwę Werona. Druga z moich ulubionych hipotez jest o wiele radośniejsza, bo dowodzi, że nazwa miasta Werona pochodzi od łacińskiego słowa ver, które oznacza wiosnę. Radośnie i lekko, nieprawdaż? W takich lekkich i radosnych nastrojach, bez przygód po drodze dojechaliśmy do Residence Viale Venezia, które miało stać się naszym tymczasowym domem w Weronie. Już od wejścia powitał nas znajomy włoski gwar i pomimo pokonania ponad 800 kilometrów uśmiechy pojawiły się od razu na naszych twarzach. Recepcjonista świetnie mówił po angielsku, więc nie mieliśmy kłopotów z zameldowaniem, ale w pewnym momencie ktoś zapytał go o coś po włosku i jak wrócił do nas, nie przestawił się na angielski tylko z ożywieniem tłumaczył nam zasady pobytu w hotelu w swoim ojczystym języku. Kiedy skończył poprosiliśmy grzecznie o powtórzenie tego samego tym razem po angielsku, czym wywołaliśmy gorące przeprosiny i salwę śmiechu. Jak się wyśmialiśmy, dostaliśmy mapę Werony z zaznaczonymi punktami, które koniecznie powinniśmy zobaczyć i kilka bezcennych rad. Uzyskaliśmy też informacje o poruszaniu się po Weronie samochodem, zasadach parkowania czy przywilejach dla osób niepełnosprawnych. Okazało się, że posiadacze niebieskiej karty parkingowej parkują za darmo, ale dobrze mieć ze sobą dokument w języku włoskim, który informuje o tym, że jesteśmy turystami zwiedzającymi Włochy. O tym akurat wiedzieliśmy przed wyjazdem, więc nie było zaskoczenia. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy następnego dnia i naszego spaceru po Weronie nie tylko tropem Romea i Julii. Dobrze było być tu znowu 🙂 Po praskich perypetiach, Werona była niczym ożywczy podmuch wiatru. Zatem w doskonałych nastrojach podążyliśmy do naszego apartamentu, gdzie przeżyliśmy naprawdę pozytywny szok. Aż żałowałam, że spędzimy tu tylko dwie noce. Plan był jednak inny – planowaliśmy przeżyć przecież naszą niezapomnianą europejską podróż. I ona właśnie trwała, a Werona była jednym z jej przystanków. Nie mogłam się doczekać następnego dnia. Chciałam wreszcie zobaczyć słynny dom Julii, zobaczyć słynną Arenę, plac ziół, czy grobowce rodu Scaligeri, a nade wszystko chciałam się przekonać czy jest tu magia, o której słyszałam od ludzi którzy przybyli do Werony nie tylko tropem Romea i Julii. Spacer po Weronie Zerwaliśmy się skoro świt, w końcu Werona w jeden dzień to nie lada wyzwanie. Poranna kawa, spakowane kanapki, sprzęt, mapa, mnóstwo entuzjazmu i już byliśmy gotowi na spacer. Ponieważ mieszkaliśmy na obrzeżach miasta, to musieliśmy wsiąść w samochód i dojechać w okolice centrum Werony. Poruszanie się tutaj samochodem nie nastręcza większych trudności, chociaż trzeba mieć się na baczności, bo ruch jest naprawdę spory, co powoduje, że o miejsce do parkowania wcale nie jest łatwo. Nam w końcu udało się znaleźć oznaczone żółtymi liniami miejsce dla niepełnosprawnych i ruszyliśmy w kierunku Areny, chłonąc po drodze niezwykły klimat miasta. Ulice i uliczki pełne gwaru, turystów i mieszkańców starających się dotrzeć do sobie tylko znanych celów. Generalnie nie przepadam za tłumem, ale ten działał na mnie kojąco. Może dlatego, że nie wkroczyliśmy weń od razu po opuszczeniu auta, tylko stopniowo byliśmy przez niego wchłaniani, kiedy niespiesznie po wyjątkowo przyjaznym, płaskim terenie zmierzaliśmy do pierwszego punktu naszej wyprawy nie tylko tropem Romea i Julii. Arena w Weronie I tak, przechodząc przez łukowatą bramę opatrzoną zegarem doszliśmy do miejsca szczególnego na mapie zabytków Werony – Amfiteatru w Weronie, zwanego popularnie Areną. Weszliśmy na spory, wyłożony kostką plac Piazza Bra, otoczony kamienicami, przy których rozgościły się restauracje, kawiarnie i pizzerie oferujące całą gamę włoskich dań i win. Jednak nasz wzrok powędrował w kierunku monumentalnej, zaokrąglonej, kamiennej budowli, która przyciąga turystów niczym miód pszczoły. Poczułam, że właśnie zaczyna się nasza niezapomniana przygoda z Weroną w jeden dzień. Ta w całości wykonana z kamienia budowla powstała ok. 40 roku co czyni ją starszą od Koloseum (80 rok choć nie tak wielką. Arena w Weronie jest trzecią, co do wielkości budowlą tego typu po rzymskim Koloseum i amfiteatrze w Kapui. Mimo, że budowla pozbawiona jest, na wskutek trzęsienia ziemi z XII wieku, trzeciego piętra to i tak robi kolosalne wrażenie. Za czasów rzymskich w Arenie odbywały się oczywiście walki gladiatorów. Obecnie łatwiej tu spotkać Carmen niż gladiatorów, gdyż Arena wykorzystywana jest jako teatr podczas letniego festiwalu operowego, który odbywa się w lipcu. Nie jestem znawcą opery, ale to po prostu musi być niesamowite przeżycie, kiedy odbierasz wielkie dzieła muzyki przy dwudziestotysięcznej publiczności. Postanowiliśmy zobaczyć, czy moglibyśmy być częścią takiego spektaklu. I wiecie co? Okazało się, że ta mająca już 2000 lat budowla jest dostosowana dla potrzeb osób niepełnosprawnych. Pomimo tego, że Arena położona jest nieco poniżej placu, to pomyślano o podjeździe, z którego korzystają nie tylko osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich, ale również rodzice z dziećmi w wózkach. Skorzystaliśmy więc z niego i my i ruszyliśmy na poszukiwanie dostosowanego wejścia. Kiedy stanęłam w kolejce do kasy, by uzyskać jakieś informacje, zauważył nas jeden ze strażników i poprowadził w kierunku wyjścia z Areny, gdzie znajdowało się wejście dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich. Nie powiem Wam zatem ile kosztuje zwiedzanie Areny, bo po prostu nie miałam szansy dotrzeć do kasy 🙂 Takim sposobem dostaliśmy się do środka i mogliśmy poruszać się po wnętrzu jej murów, gdzie znajdują się ekspozycje dotyczące nie tylko samej Areny, ale również wszystkiego, co z nią związane. Pomimo tak długiej historii, również wewnątrz nie brakuje podjazdów dla osób niepełnosprawnych i wszystkich innych mających kłopoty z poruszaniem się. Kamil poprosił mnie, żebym zrobiła zdjęcia sceny i widowni, bo tam się pewnie już nie dostanie. Tym razem się mylił i już po chwili byliśmy w samym centrum Amfiteatru w Weronie. Wrażenie było niesamowite i naprawdę polecam zdobyć to wspomnienie zanim w swojej wędrówce po Weronie ruszycie tropem Romea i Julii. Jeśli interesują Cię atrakcje we Włoszech to zajrzyj do naszych pozostałych wiele takich miejsc i sądzimy, że znajdziesz coś co Cię zainteresuje. Nieopodal werońskiej Areny znajduje się ulica Via Mazzini, którą mieliśmy zamiar dotrzeć do słynnego domu Julii. Jest to najbardziej popularna ulica handlowa w Weronie, przy której znajdują się sklepy najlepszych światowych marek. Nas szczególnie zaciekawił jej początek, który znajduje się dokładnie pod stopami turystów. To nic innego, jak umieszczony na chodniku plan miasta, z wyraźnie zaznaczoną Areną. Tak niewielka rzecz, a można się z niej dowiedzieć, jaki układ ma Werona i w której jej części znajduje się słynny amfiteatr. Ulica Via Mazzini jest wąska, z kolorowymi kamienicami po obu jej stronach, połączonymi ulicznymi latarniami. Kolorytu całości nadają piękne, kolorowe kwiaty zdobiące fasady budynków. Ulica jest zamknięta dla ruchu kołowego, a jej równa nawierzchnia oraz płaskie ukształtowanie terenu czynią zeń świetny trakt dla osób poruszających się na wózkach czy w wózkach. Jedyną trudnością może być mnogość spacerujących tu turystów, a zatem w sezonie letnim nastawcie się na tłok. Zresztą, zobaczcie sami. Wystarczy jednak zboczyć odrobinę w prawo czy w lewo, co też swoim zwyczajem zrobiliśmy, by tłum magicznie zniknął. Wtedy można cieszyć się urokiem wąskich uliczek miasta i nawet jeżeli zwiedzacie Weronę w jeden dzień zaledwie, to takie zboczenie z trasy nie zajmie Wam wiele czasu, a pozwoli poczuć klimat tego miasta i nastawić się na to, co przed Wami. Dom i balkon Julii Julia: Romeo! Czemuż Ty jesteś Romeo! …Romeo: Mamże przemówić czy też słuchać dalej? Ta słynna balkonowa scena z dramatu Williama Shakespeare’a przyciąga do Werony, a dokładnie do domu Julii tysiące turystów. Nie inaczej było podczas naszego pobytu w tym miejscu. Ogrom turystów kłębiących się na dziedzińcu pod balkonem Julii chce choć przez chwilę poczuć się jak para słynnych kochanków. Chcieliśmy i my podążyć tropem Romea i Julii. Ja oczywiście miałam być Julią. Postanowiliśmy zatem spełnić marzenie i dostać się na dziedziniec. Wejście doń prowadzi przez tunel, którego ściany pokryte są wyznaniami miłości i podpisami ludzi z całego świata. Wejście na dziedziniec i sam dziedziniec są niestety trudno dostępne dla osób niepełnosprawnych z uwagi na nierówny bruk. Mimo to spróbowaliśmy i wąskim chodnikiem stopniowo przedostawaliśmy się na dziedziniec, na którym stoi pomnik Julii. Wejście tu jest bezpłatne, więc jeżeli chcecie tylko rzucić okiem to warto się pomęczyć w tłumie, szczególnie, że osoby niepełnosprawne mogą liczyć na pracujących tu strażników, którzy robią wszystko, by ułatwić przejście i pomóc dostać się w pobliże pomnika. Naturalnej wielkości pomnik Julii ma skrupulatnie wygładzoną prawą pierś, ponieważ jak głosi legenda, ten kto dotknie prawej piersi Julii będzie miał niezwykłe powodzenie w miłości. Na dziedzińcu jest też specjalnie przygotowane miejsce do przypinania kłódek zakochanych, co ma zagwarantować im wieczną miłość. Chcieliśmy zaznaczyć tutaj swoją obecność, więc i naszej kłódki nie mogło zabraknąć. Dołącz do wyjątkowego grona Zrobić zdjęcie w kłębiącym się tutaj tłumie jest nie lada sztuką, ale moim zdaniem warto tu przyjść, chociaż jest to w istocie turystyczna komercja. Już na miejscu okazało się, że nie ma szans, aby Kamil dostał się do domu słynnej panny Capuletti, więc idąc tropem Romea i Julii postanowiliśmy odegrać balkonową scenę w wersji współczesnej. Kamil-Romeo pozostał na dole, a Julietta – ja udała się na balkon. Długo jednak czekał na mnie mój Romeo, bo kolejka do balkonu była długa, a panny (szczególnie jedna) prezentowały na nim swoje wdzięki wytrwale. Udało się jednak i ujrzałam mego ukochanego, spozierając nań z wysoka. Oczywiście zostanie Julią może być darmowe, ale za otoczkę w postaci balkonu należy zapłacić. Jeżeli interesuje Was tylko dom Julii, to jego zwiedzanie kosztować Was będzie 6 euro. Jak już napatrzyłam się na mego Romea z balkonu, udałam się na zwiedzanie wnętrza domu, w którym na kilku poziomach urządzono muzeum. Można tu podążyć tropem Romea i Julii i poznać ich pełne miłości życie. Są tutaj stroje, meble i inne przedmioty związane z dziejami słynnej pary oraz rodziną Julii. Uwagę zwracają też tablice wykonane na kształt otwartej księgi, na których zobaczyć można i przeczytać kolejne sceny dramatu Shakespeare’a. W domu Julii, poza wejściem na balkon nie spotkacie tłumów, więc można się spokojnie przechadzać po jego wnętrzach tropem Romea i Julii. Na koniec taka mała ciekawostka. Balkon tak naprawdę został dobudowany do budynku w XX wieku, kiedy to zauważono potencjał turystyczny w balkonowej scenie Romea i Julii. No cóż, może i balkon nie jest autentyczny, ale czy to ważne? Historia jest romantyczna, a ten balkon ją pięknie obrazuje. Pamiętajcie tylko proszę, że chcąc uwiecznić się na słynnym balkonie, ktoś powinien pozostać na dole i zrobić Was stojących na balkonie, a nie Was i kawałek barierki nie wiadomo czego. Oczywiste? Niekoniecznie, bo obserwując fenomen balkonu, wiele takich scen widziałam. Skorzystajcie zatem z rady podróżników i w ferworze zwiedzania w stylu romantycznym, nie zapomnijcie o podstawach wykonania dobrego zdjęcia, które będzie piękną pamiątką, a nie wstydliwym wspomnieniem. Zakończyliśmy pierwszą część naszej Shakespeare’owskiej wędrówki tropem Romea i Julii i z niemałą ulgą opuściliśmy ten istny jarmark, kierując się w stronę znajdującego się nieopodal Piazza delle Erbe Piazza delle Erbe Plac Ziół uważany jest za serce Werony i jednocześnie jest najstarszym placem w tym malowniczym mieście. Niegdyś w tym miejscu znajdowało się Forum Romanum. Planując więc zwiedzenie Werony w jeden dzień nie może w Waszym planie zabraknąć tej atrakcji. Kiedy weszliśmy na plac, nasze oczy od razu zwróciły się w kierunku barokowego Palazzo Maffei. Ten wybudowany w XV wieku budynek posiada trzy piętra i to właśnie to ostatnie piętro jest najciekawsze. Sami zobaczcie dlaczego. Ta jego wyjątkowość związana jest z umieszczonymi na nim rzeźbami sześciu greckich bogów: Herkulesa, Jowisza, Wenus, Merkurego, Apolla i Minervy. Na szczególną uwagę zasługuje Herkules, który w odróżnieniu od pozostałych wykonanych z lokalnego marmuru, pochodzi ze starożytnej świątyni. Warto zwrócić też uwagę na stojącą przed Palazzo Maffei białą kolumnę. Jest ona zwieńczona skrzydlatym Lwem Św. Marka, do którego mieszkańcy Werony są bardzo przywiązani i który jest symbolem Republiki Weneckiej. Lecz to jeszcze nie wszystko, co można zobaczyć przy Palcu Ziół. Z budynkiem pałacu połączona jest najwyższa gotycka budowla na placu, mianowicie Torre del Gardello. Jest ona o tyle ciekawa, że była pierwszym (bell-clock) publicznym zegarem w mieście. Budynki przy Piazza delle Erbe zdobne są freskami, na które warto zwrócić uwagę i zatrzymać się, by podziwiać kunszt ich autorów. Mnie jednak urzekło co innego. Na środku placu znajduje się zbudowana z fragmentów pochodzących z term rzymskich, fontanna Madonna Verona. Rzeźba Madonny datowana jest na IV wiek i robi naprawdę kojące wrażenie, szczególnie, że tuż obok każdego dnia trwa istny targ. Dzieje się tak za sprawą rozkładanych tutaj straganów, na których podziwiać można wyroby lokalnych artystów, zakupić pamiątki, ale również zaopatrzyć się w warzywa czy owoce. Nas Piazza delle Erbe nieco zmęczyło, ale tylko za sprawą wszechogarniającego gorąca i duchoty. Postanowiliśmy zatem ruszyć dalej tropem nie tylko Romea i Julii, znaleźć cień i jak się okazało pozwiedzać patrząc w górę. Przeczytaj i zobacz na co tak patrzyliśmy, a przy okazji poznaj kolejne atrakcje Werony. Nasz film z Werony Zapraszamy na nasze grupy Wolę jak się do mnie zwraca po prostu Goha (wiem, wiem, że powinno być przez "ch" :)). Na co dzień pracuję z dziećmi ucząc je angielskiego. Poza podróżami i językiem angielskim moją pasją jest resocjalizacja. Gdy tylko mogę to śpiewam, bo życie jest muzyką :) powieść Romeo i Julia Williama Szekspira to historia miłości tragicznej śmierci dwojga młodych ludzi z Werony. Wywodzili się oni ze skłóconych ze sobą od lat rodów. Ród Montekich, z którego pochodził Romeo, to ludzie spokojni, godni, rozważni drugi to ród Kapuletów - mężczyzn agresywnych, brutalnych. Julia wywodziła się z rodziny Kapuletów. Uczucie jakie zawładnęło dwojgiem młodych kochanków, to wręcz symbol wielkiej, spontanicznej miłości od pierwszego wejrzenia. Dramat Szekspira opowiada o miłości zdolnej pokonać każdą Romeo i Julia Williama Szekspira to historia miłości tragicznej śmierci dwojga młodych ludzi z Werony. Wywodzili się oni ze skłóconych ze sobą od lat rodów. Ród Montekich, z którego pochodził Romeo, to ludzie spokojni, godni, rozważni drugi to ród Kapuletów - mężczyzn agresywnych, brutalnych. Julia wywodziła się z rodziny Kapuletów. Uczucie jakie zawładnęło dwojgiem młodych kochanków, to wręcz symbol wielkiej, spontanicznej miłości od pierwszego wejrzenia. Dramat Szekspira opowiada o miłości zdolnej pokonać każdą przeszkodę. Niczym jest więc lęk przed śmiercią czy nienawiść otoczenia. Śledząc losy Romea i Julii, widzimy jak zakochani pod wpływem łączącego ich uczucia dojrzewali emocjonalnie, jak uczyli się lojalności wobec siebie i wreszcie zdecydowani byli wybrać śmierć niż życie bez ukochanej osoby. Ta wielka miłość doprowadziła do zgody między tymi rodami. Romea poznajemy w akcie I dramatu, gdy wmawia sobie ze jest zakochany w Rozalinie i cierpi z tego powodu. Pierwsze spotkanie Romea z Julią na balu w jej domu. Jeszcze tej samej nocy Romeo odnajduje dom ukochanej i przypadkiem słyszy wyznanie miłosne dziewczyny nieświadomej zresztą tego, że nie jest sama. Szczęśliwy, że jego miłość została odwzajemniona, gotów jest wyrzec się swego nazwiska, rodu, tożsamości, byleby pokonać wszystkie przeszkody na drodze zdobycia ukochanej. Słynna scena balkonowa to gorące i spontaniczne wyznania kochanków. Kochankowie zawierają potajemny ślub. Romeo pragnie być lojalny wobec jej rodziny, toteż uchyla się od walki z Tybaltem krewnym Julii. Kiedy on nie ustępuje, Romeo broniąc się zabija napastnika. Za co Romeo zostaje wygnany z kraju. Tymczasem rodzice Julii żądają, by córka poślubiła Parysa. Julia pragnie odwlec sprawę, a jednocześnie myśli jak delikatnie przekonać matkę, że kocha Romea. Matka jednak stwierdza że wolałaby widzieć Julię z grobem zaślubioną niż jako żonę Romea. Straszny gniew ojca, jego obelgi wobec córki, pozbawiają Julię złudzeń, że kiedykolwiek uda jej się przekonać rodziców. Nieszczęśliwa dziewczyna przystaje więc na radę ojca Laurentego, który wymyślił podstęp. Chce uśpić ją lekiem, pozorując śmierć na 42 godziny, a gdy ciało zostanie złożone w grobie, przybędzie wezwany Romeo i młodzi opuszczą Weronę. Julia decyduje się żarzyć napój. Plan ojca Laurego zawodzi. Romeo nie otrzymuje listu. Baltazar natomiast informuje Romea o śmierci Julii. Pragnie śmierci gdyż ona zbliży ją do ukochanej. Gdy Julia po przebudzeniu widzi zmarłego ukochanego bierze jego miecz i zabija się. Miłość oraz jej tragiczny koniec doprowadziły do pojednania skłóconych to uczucie głębokie i piękne. Potrafi dać radość i szczęście, ale potrafi i zabić. Tworzy i niszczy. Nie umiemy powiedzieć, czym jest, ma tak wiele twarzy. Czasem trwa długo, czasem tak prędko umiera, traci swą moc. Czasem się zmienia; jakże okrutna jest siostra miłości, nienawiść. Można powiedzieć że mamy tutaj przykład miłości niespełnionej, gdyż zakochanym pomimo, że bardzo się kochali nie było im dane żyć razem. #PODRÓŻ Do Werony przyjechaliśmy z Wenecji o 9:30, a podróż trwała niewiele ponad godzinę. Przedstawiam najciekawsze atrakcje Werony. Początkowo podczas planowania włoskich wakacji zastanawialiśmy się, czy nie pominąć Werony i czy nie pojechać bezpośrednio nad jezioro Garda, aby trochę odpocząć, zamiast chodzić i robić kolejne kilometry. Ostatecznie wybraliśmy wariant zwiedzania, a Garda będzie musiała jeszcze poczekać. W Weronie byliśmy umówieni na spotkanie z właścicielami B&B, w którym zarezerwowaliśmy nocleg. Chcieliśmy zostawić bagaże, żeby po mieście spacerować na lekko. Nasz nocleg mieścił się około 10 minut spaceru od dworca. Gdy wyszliśmy na zewnątrz stacji naszym oczom ukazał się Chiesa Parrocchia Cuore Immacolato Di Maria - Tempio Votivo, czyli kościół, który zbudowano w połowie XX wieku. Jednakże zainteresował nas swoim wyglądem i postanowiliśmy wejść do środka. Po krótkiej wizycie ruszyliśmy w stronę Melibi, które było naszym B&B. #NOCLEG Nocleg w Melibi zarezerwowaliśmy przez Obiekt ma bardzo dobre opinie i znajduje się przy Via della Valverde. Ma bardzo dobrą lokalizację, ponieważ bardzo blisko jest z niego do dworca kolejowego jak i centrum. Do każdego z tych miejsc można dość w 10 minut. Gdzie spać w Weronie? Naprzeciw B&B mieści się niewielki market spożywczy, gdzie można kupić produkty na obiad, ponieważ Melibi dysponuje aneksem kuchenny. Sam obiekt składa się z dwóch pokoi. My mieliśmy trzyosobowy sporej wielkości pokój oraz łazienkę. Kuchnia z jadalnią są we wspólnej części. W całym obiekcie jest bardzo czysto, dostępne są woda, soki, kawa oraz produkty śniadaniowe. Cena noclegu obejmuje śniadanie. Za jedną noc zapłaciliśmy 90E oraz dodatkowo podatek miejski w kwocie 1,5E za osobę. Z właścicielką umówiliśmy się bezproblemowo przez komunikator internetowy na odbiór kluczy. Nie było żadnego problemu, aby przyjść wcześniej i zostawić bagaże. Właścicielka jest bardzo pozytywną osobą. Nie mówi do końca dobrze po angielsku, ale nie ma żadnego problemu, aby się z nią dogadać. Uważam, że był to najlepszy nocleg jaki mieliśmy podczas wyjazdu. Mieszkanie, w którym znajdował się B&B mieściło się na pierwszym piętrze, ale mimo lokalizacji przy ulicy było w nim bardzo cicho. Obok Melibi jest restauracja, ale nie skorzystaliśmy. Z Melibi poszliśmy w stronę słynnej Areny, czyli starożytnego rzymskiego teatru. Skierowaliśmy się tam możliwą najkrótszą drogą. Po drodze minęliśmy Piazza Pradaval, na którym był skwer oraz kilka ciekawych rzeczy. Jedną z nich była niewielka fontanna, w środku której zanurzona była kotwica. Nieopodal fontanny stał pomnik Michele Sanmicheli, który był włoskim architektem i inżynierem. Warto wspomnieć o nim trochę więcej, ponieważ zaprojektował fortyfikacje obronne Werony. Kawałek dalej minęliśmy Chiesa di San Luca Evangelista, którego budowę rozpoczęto w XII wieku, a ukończono w 1755 roku. Do środka nie weszliśmy. Co zobaczyć w Weronie? Nieopodal dalej naszym oczom okazała się brama w murze miejskim "I Portoni della Brà". Przed bramą skręciliśmy w lewo, przy Via dei Mutilati znajdował się ciekawy budynek. Wróciliśmy ponownie do bramy, przeszliśmy przez nią i naszym oczom ukazała się jedna z najbardziej znanych atrakcji w Weronie – Arena. Zanim jednak do niej weszliśmy pokrążyliśmy trochę po placu znajdującym się wokół. Zaraz po przejściu przez bramę po lewej stronie mieściło się Museo Lapidario Maffeiano, w którym znajduje się kolekcja greckich i rzymskich kamieni. Nie wchodziliśmy do środka, jedynie na dziedziniec. #PIAZZA BRA Po minięciu bramy wchodzi się na rozległy plac Piazza Bra na środku którego znajduje się skwer. Plac otacza kilka ciekawych budynków. Jednym z nich jest Palazzo della Gran Guardia, którego budowę rozpoczęto w 1610, a skończono dopiero w XIX wieku. Drugim z budynków jest Palazzo Barbieri zbudowany również w XIX wieku. Obecnie mieści się w nim miejski ratusz. Jak wspomniałem wcześniej na środku placu znajduje się zadrzewiony skwer, gdzie można schronić się przed upałem. Na środku jest fontanna, blisko niej pomnik Vittorio Emanuele II, a kawałek dalej kolejna statua "Al Caduti Per La Liberta". Trafiliśmy akurat na niewielki koncert na Piazza Bra, gdzie niewielka orkiestra i chórek dawali pokaz swoich umiejętności. Najciekawsze atrakcje Werony #ARENA Po krótkim spacerze po Piazza Bra postanowiliśmy zwiedzić Arenę, która jak wspomniałem wcześniej jest jedną z bardziej znanych atrakcji w mieście. Arena to rzymski amfiteatr, który powstał w I wieku naszej ery. Jest trzecim co do wielkości amfiteatrem we Włoszech, pierwszym jest Koloseum, a na drugim miejscu jest amfiteatr w Kapui. Na jego arenie odbywały się walki gladiatorów. W trakcie naszego pobytu przygotowywali się do jakiegoś większego spektaklu, ponieważ na zewnątrz było mnóstwo gotowych dekoracji, które dźwig transportował do środka. Kolejka do kasy nie była zbyt długa, staliśmy maksymalnie 10 minut. Dużym plusem było to, że Werona nie była tak oblegana jak inne włoskie miasta, które odwiedziliśmy. Koszt biletu normalnego to 10E. Niestety uważam, że cena jest trochę przesadzona. Wewnątrz można przejść się korytarzem oraz wyjść na środek, aktualnie znajduje się tam scena oraz współczesne krzesełka. Widownia dookoła częściowo również pokryta jest współczesnymi krzesłami. W części zewnętrznej Areny zachował się kawałek muru. Muszę przyznać, że zawiedliśmy się. Oczywiście miejsce jest warte odwiedzenia, ale za tę cenę oczekiwaliśmy "wow". Po wyjściu z Areny wróciliśmy na wcześniej opisany skwer na Piazza Bra. Znajdowały się tam jeszcze dwa niewielkie monumenty. Niestety nie wiem, co przedstawiały, nie udało mi się znaleźć na ich temat żadnych informacji. Podeszliśmy pod Palazzo Barbieri, a następnie skierowaliśmy się w stronę kościoła San Fermo Maggiore, a po drodze minęliśmy jeszcze Chiesa San Pietro Incarnario z XVIII wieku, niestety świątynia była zamknięta. #CHIESA SAN FERMO MAGGIORE Kościół San Fermo Maggiore położony jest nad rzeką Adygą. Składa się z dwóch kościołów dolnego (budowa 1065-1143) oraz górnego (1261-1350). Bilet wstępu do środka kosztował 2,5E, można było również zakupić bilet do czterech najsłynniejszych świątyń w Weronie w cenie 6E dla osoby dorosłej, który dodatkowo obejmował wstęp do bazyliki San Zeno, Duomo oraz kościoła św. Anastazji. Nie zdecydowaliśmy się na wejście i poszliśmy dalej. Przeszliśmy przez Adygę i powoli kierowaliśmy się w stronę Giardino Giusti. W drodze do niego minęliśmy niewielki kościółek San Paolo. Pierwszy kościół romański powstał w tym miejscu w XII wieku, a bieżąca świątynia to efekt przebudowy w XVIII wieku. Tuż przed dotarciem do ogrodu minęliśmy ciekawy budynek Państwowej Wyższej Szkoły "Michele Sanmicheli". Ciekawe miejsca w Weronie #GIARDINO GIUSTI Giardino Giusti to ogród w Weronie zaliczany do jednego z piękniejszych włoskich ogrodów z okresu renesansu. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 8,5E. Zdecydowaliśmy się na wstęp. Wewnątrz było ciekawie, ale zdecydowanie bardziej podobał nam się Giardino Boboli we Florencji. Dodatkowo był o wiele mniejszy od Ogrodu Boboli. Na terenie ogrodu mieści się Palazzo Giusti z XVI wieku. Wewnątrz jest fajny labirynt z żywopłotu. W ogrodzie wygrzewało się dużo jaszczurek. Po opuszczeniu ogrodu skierowaliśmy się w stronę Piazzetta Santa Maria in Organo (plac). Znajduje się przy nim kościół o tej samej nazwie Santa Maria in Organo z XI wieku. Niestety również i ta świątynia była zamknięta. Naprzeciw kościoła mieści się podłużny plac Piazza Isolo, znajduje się tam rzeźba przedstawiająca drut kolczasty i poświęcona jest nazistowskim deportacjom podczas drugiej wojny światowej. Oprócz niej na placu stoi pomnik Daniele Comboni, który był włoskim biskupem. Postanowiliśmy pójść w stronę zamku San Pietro. Po drodze (lekko na uboczu) minęliśmy ciekawy kościół San Giovanni in Valle z XII wieku. Nie wchodziliśmy do środka i poszliśmy w stronę wzgórza zamkowego. #TEATRO ROMANO U podnóża wzgórza zamkowego, na którego szczycie znajduje się zamek San Pietro mieści się Teatro Romano. Teatr rzymski pochodzi z I wieku naszej ery. Bilet wstępu to 4,5E za osobę dorosłą i obejmuje również wstęp do muzeum archeologicznego znajdującego się obok teatru. Uważam, że warto wejść do środka. Miejsce robi wrażenie, szczególnie dlatego, że położone jest na zboczu niewielkiego wzgórza, a widownia umiejscowiona jest właśnie na nim. Muzeum archeologiczne również jest ciekawym miejscem, znajdują się tam zbiory nawiązujące do teatru rzymskiego. Po opuszczeniu tego miejsca weszliśmy na wzgórze, na którego szczycie mieści się zamek San Pietro. Samego obiektu nie zwiedzaliśmy, ale rozpościera się stąd niesamowity widok na Weronę. Warto wrócić tutaj wieczorem po zachodzie słońca, aby móc podziwiać miasto. Obok punktu widokowego jest również kran z wodą pitną. Będąc tutaj warto uzupełnić zapas wody. Po zejściu ze wzgórza zamkowego weszliśmy na Ponte Pietra, który jest jedynym zachowanym mostem z czasów rzymskich i został zbudowany około 100 roku Przy wejściu na most w XIII wieku dobudowano wieżę strażniczą. #DUOMO Po przejściu przez most skierowaliśmy się do Duomo, czyli Cattedrale di Santa Maria Matricolare. Katedra powstała na gruzach dwóch zniszczonych przez trzęsienie ziemi kościołów, które miało miejsce w 1117 roku. Wewnątrz znajduje się obraz Tycjana "Wniebowzięcie". Wstęp podobnie jak do innych świątyń kosztuje 2,5E lub wspólny bilet 6E, o którym pisałem wcześniej. Wnętrze było ciekawe, jednakże były rozstawione rusztowania, które sporo zasłaniały. Od strony Piazza Duomo przed katedrą stoi posąg przedstawiający anioła. Z tego miejsca wąskimi uliczkami udaliśmy się w stronę Chiesa Santa Anastasia. Po drodze minęliśmy kościół San Pietro in Monastero. #CHIESA SANTA ANASTASIA Kościół Sant'Anastasia zbudowano w latach 1290–1481. Wstęp kosztował 2,5E lub można było do niego wejść na podstawie zakupionego wcześniej wspólnego biletu za 6E. Nie wchodziliśmy do środka. Obok św. Anastazji znajduje się mniejszy Chiesa di San Giorgetto o San Pietro Martire z przełomu XIII i XIV wieku. #PIAZZA DELLE ERBE Spod kościoła św. Anastazji udaliśmy się na Piazza delle Erbe. Na placu oraz przy nim znajduje się wiele ciekawych obiektów. Pierwszym z nich jest kolumna św. Marka (Colonna di San Marco), a zaraz obok niej stał pochodzący z XV wieku budynek Palazzo Maffei. Przemieszczając się w stronę środka placu napotkaliśmy Fontana Madonna Verona. W środkowej części placu znajduje się Domus Mercatorum, czyli charakterystyczny średniowieczny budynek z arkadami. Kiedyś wewnątrz mieściła się Gmina Kupców Miasta "Casa dei Mercanti". Obok stoi posąg kobiety z mieczem. W internecie udało mi się znaleźć nazwę "Sword of freedom" (Miecz Wolności), ale nie jestem przekonany czy jest to prawdziwa nazwa. W środkowej części placu mieści się niewielki zadaszony podest La Tribuna. Przy końcu placu znajduje się jeszcze niewielka wieżyczka (posąg). Również nie znalazłem znaczenia ani nazwy. Nieopodal tego miejsca stoi posąg Berto Barbarani - włoskiego poety. #PALAZZO DELLA RAGIONE Z Piazza delle Erbe weszliśmy na dziedziniec Palazzo della Ragione. Najbardziej charakterystycznym elementem pałacu jest Torre dei Lamberti, czyli wieża zbudowana w 1172 roku o wysokości 84m. Wstęp kosztował 8E, ale nie zdecydowaliśmy się wejść na nią, ponieważ panoramę miasta widzieliśmy już ze wzgórza zamkowego. Sam dziedziniec był bardzo ładny. Z pałacu przeszliśmy na Piazza dei Signori. Znajduje się tutaj pomnik Dantego. Przy placu mieści się Loggia del Consiglio – budynek powstały w XV wieku. Innym ciekawym obiektem jest Palazzo del Capitano. Nad każdym z wyjść z placu jest łuk z niewielkim posągiem. Z placu przeszliśmy do kościoła Santa Maria Antica z 1185 roku. Pierwotna świątynia stanęła tutaj najprawdopodobniej w VII wieku. Weszliśmy do środka, wnętrze było ciekawe, a jeszcze ciekawsze było pięć pomników pogrzebowych stojących przed kościołem. Wstęp na ich teren był płatny. Nieopodal pomników przy Via Arche Scagliere znajduje się dom słynnego Romea. Z tego miejsca skierowaliśmy się w stronę domu Julii, który mieścił się nieopodal Piazza delle Erbe. Po drodze minęliśmy Palazzo delle Poste i stojący przy nim pomnik Garibaldiego. Obok Palazzo delle Poste mieścił się Teatro Nuovo Verona i stojąca przy nim mała fontanna. Sam teatr z zewnątrz wyglądał ciekawe. Żeby było jeszcze ciekawiej w teatrze niebawem miała mieć premiera Romea i Julii – w końcu to miasto zakochanych :-) #DOM JULII Dom Julii znajduje się przy Via Cappello, która jest przedłużeniem Piazza delle Erbe. Już przed bramą stał tłum ludzi. Udało nam się bezpłatnie wejść na dziedziniec. W tle było widać posąg Julii, a nad nim balkon. Legenda głosi, że dotknięcie prawej piersi dziewczyny przyniesie szczęście w miłości. Był taki tłum, że nie próbowaliśmy się tam przebić. Wstęp do domu Julii jest płatny. Z tego miejsca głównym deptakiem Via Giuseppe Manzzini skierowaliśmy się w stronę Areny. Po drodze minęliśmy Chiesa Cattolica Non Parrocchiale S. Tomio, gdzie weszliśmy do środka. Idąc dalej tą samą ulicą dotarliśmy do Piazza Bra, minęliśmy Arenę i skierowaliśmy się w stronę Melibi. Przy bramie "I Portoni della Brà" zobaczyliśmy niewielkie popiersie Williama Shakespeare. Blisko naszego B&B na Piazza Pradaval zobaczyliśmy jeszcze jedną fontannę, którą przeoczyliśmy rano przedstawiającą nagą kobietę i mężczyznę z dzieckiem. Na tym placu znajduje się również kran z wodą pitną, więc można uzupełnić zapasy. Ostatecznie wróciliśmy do domu. Byliśmy trochę zmęczeni i głodni. W sklepie znajdującym się naprzeciw naszego B&B zrobiliśmy zakupy i ugotowaliśmy obiad. Po odpoczynku wieczorem ruszyliśmy na kolejny spacer po Weronie. Po wyjściu z Melibi przeszliśmy koło niewielkiego monumentu "Ai caduti autieri", który mieścił się koło naszego lokum. Następnie swoje kroki skierowaliśmy w stronę Porta Nuova, która jest częścią fortyfikacji, które powstały w XIX wieku. Następnie skierowaliśmy się w stronę muzeum, w którym znajduje się grób Julii. Po drodze minęliśmy Chiesa della SS Trinità in Monte Oliveto, który powstał w XI wieku. Do środka nie weszliśmy, gdyż świątynia była zamknięta. Do Tomba di Giulietta dotarliśmy w momencie, gdy było zamykane, więc do środka nie weszliśmy. Na zewnątrz znajduje się trochę posągów i rzeźb. Cała historia Romea i Julii jest oczywiście fikcją literacką, jednakże odnosi się do prawdziwych rodzin, które kiedyś mieszkały w Weronie, między innymi w Domu Julii. #FORTYFIKACJE Z Tomba di Giulietta skierowaliśmy się ponownie do fortyfikacji, których część stanowi Porta Nuova. Werona to miasto Romea i Julii Ciągną się one na południe od centrum od Adygi, aż do okolicy bazyliki San Zeno. Składają się z kilku monumentalnych bram tzw. port oraz z wysokich murów i wałów. Postanowiliśmy przejść nimi, było to o tyle trudne, gdyż komary, które tam byłe kąsały bardzo mocno. W górnej części umocnień było wiele ciekawych miejsc, jak monumenty, niewielkie ruiny, sadzawki itp. Pierwszą po drodze była wspomniana wcześniej Porta Nuova. Kolejna brama to Porta Palio, a ostatnia do której dotarliśmy do Porta San Zeno. Porty powstały w połowie XIX wieku i miały chronić miasto przed atakami ze strony Królestwa Sardynii. #BAZYLIKA SAN ZENO MAGGIORE Po zejściu z fortyfikacji przy Porta San Zeno podeszliśmy do bazyliki o tej samej nazwie. O tej porze była już zamknięta, ale w godzinach wstępu bilet kosztuje 2,5E lub zbiorowy 6E (wspomniany wcześniej). Świątynia powstała w IX wieku. Spod bazyliki przeszliśmy na Piazza Carrubbio, który był ciekawe zaprojektowany. Na placu znajdował się kolejny monument, ale nie udało mi się znaleźć informacji na jego temat. #ZAMEK CASTELVECCHIO Kolejnym miejscem, do którego dotarliśmy był zamek Castelvecchio. Zatrzymaliśmy się tutaj na dłużej, co prawda samo muzeum było już zamknięte, ale można było przejść się po zewnętrznej części oraz wejść na Ponte di Castelvecchio. Budowę zamku rozpoczęto w połowie XIV wieku. Po przejściu przez zamek przeszliśmy mostem na drugą stronę, zeszliśmy na brzeg Adygi i posiedzieliśmy nad rzeką aż do zachodu słońca. Trzeba przyznać, że całość tzn. zamek i most mieniły się bajecznie w promieniach zachodzącego słońca. Po krótkiej przerwie przez most wróciliśmy z powrotem do Corso Cavour i skierowaliśmy się w stronę centrum. Naprzeciw zamku stoi pomnik Camillo Cavour, który był włoskim politykiem. Kawałek dalej minęliśmy Łuk Gawiuszów, czyli rzymski łuk triumfalny, który był powstał w I wieku Obecny łuk jest kopią z 1932 roku, ponieważ w 1805 roku zniszczyli go Francuzi. Idąc dalej Corso Cavour minęliśmy dwa pałace, pierwszy z nich to Palazzo Canossa, który powstał w XVI wieku. Drugi mieści się kawałek dalej i nazywa się Palazzo Bevilacqua, powstał również w XVI wieku. Naprzeciw pałacu znajduje się bazylika San Lorenzo z XII wieku. Ze względu na późną porę była zamknięta. Nieopodal dalej stoi pomnik Aleardo Aleardi, który był włoskim poetą. Za pomnikiem mieści się kościół Santi Apostoli z XII wieku, a obok niego znajduje się niepozorny mały kościółek Chiesa delle Sante Teuteria e Tosca z przełomu V i VI wieku. Niestety obie świątynie były zamknięte. #PORTA BORSARI Kawałek dalej przeszliśmy przez bramę Porta Borsari pochodzącą z czasów rzymskich. Powstała w I wieku Kontynuując spacer minęliśmy kolejną świątynię Chiesa di San Giovanni in Foro z XII wieku. Po krótkim marszu dotarliśmy do podnóża wzgórza zamkowego, postanowiliśmy ponownie wejść do góry i zrobić zdjęcia nocnej panoramie Werony. Widok z góry był niesamowity. Przy okazji trafiliśmy na przedstawienie w rzymskim teatrze. Było je widać ze schodów, więc częściowo je obejrzeliśmy i rozpoczęliśmy spacer w stronę B&B. Na miejsce dotarliśmy dosyć późno, zjedliśmy kolację i padliśmy zmęczeni spać. Tego dnia przeszliśmy prawie 29km, co było rekordem podczas całego włoskiego wyjazdu. Rano po śniadaniu opuściliśmy Melibi i udaliśmy się na dworzec, gdzie o 9 mieliśmy pociąg do Mediolanu. Podsumowując Werona bardzo nam się podobała. Mimo, że nie było w niej tylu atrakcji jak w Wenecji to mieliśmy okazję odbyć najdłuższy spacer podczas całego wyjazdu. Dużym plusem Werony jest to, że nie była zatłoczona jak pozostałe miasta, które odwiedziliśmy. Na ogromny plus zasługuje Melibi, czyli nasz B&B, w którym spaliśmy. Był to jeden z najlepszych obiektów, które wynajęliśmy przez Miasto jest spokojne i według nas bezpieczne. Niemalże nigdzie nie było kolejek, a nawet jeśli się przydarzyła, to na 10 minut stania. Wyjątkiem był Dom Julii, ale to chyba można zrozumieć. Werona jest miastem, do którego można wrócić, chociaż czy my to zrobimy w przyszłości, to nie wiem, ponieważ zwiedziliśmy całe miasto. Uważam, że Werona jest obowiązkowym punktem na mapie Włoch. #WERONA CARD Na koniec chciałbym wspomnieć o Werona Card. My jej nie kupowaliśmy, a przyznam, że żałuję, iż tego nie zrobiliśmy. Wersja 24h kosztuje 18E. Obejmuje darmowy wstęp do Areny, bazyliki św. Anastazji, bazyliki San Zeno, kościoła San Fermo, Duomo, Domu Julii, wieży Lamberti, Teatro Romano oraz innych, nie wspominając o darmowej komunikacji. Wystarczy policzyć, że wstęp do Areny, Teatro Romano i czterech głównych świątyń, to wydatek ponad 20E, dlatego zachęcam do jej nabycia. Tutaj można zamówić Verona Card. Pozostałe wpisy w tego wyjazdu: Mediolan część 1 Florencja Wenecja Mediolan część 2 Jeśli spodobał Ci się materiał to postaw mi kawę. Pomoże mi to dofinansować mój prywatny projekt "Miasta stojące murem", w ramach którego odwiedzam miasta i miasteczka w Polsce otoczone średniowiecznymi murami obronnymi, a następnie przygotowuję o nich materiał. Wielkie dzięki :)

werona romeo i julia